StoryEditor

„Efektywne zapylenie – wyższy i lepszy plon”

Pod takim hasłem przebiegło seminarium dla sadowników, zorganizowane przez miesięcznik „Sad Nowoczesny” (20 marca w Błędowie). Głównym partnerem spotkania była firma Sumi Agro Poland. Pozostali sponsorzy to firmy Intermag i ICB Pharma.

Spotkanie dotyczyło poprawy zapylania drzew owocowych oraz takiej ochrony upraw, która jest bezpieczna dla owadów zapylających i środowiska.

Wspomóc zapylenie

O tym, czym należy się kierować przy doborze odmian zapylających dla jabłoni, informowała dr hab. Monika Bieniasz (Uniwersytet Rolniczy w Krakowie). – Od kilku lat na rynku pojawia się coraz więcej nowych ciekawych odmian – mówiła. – Najczęściej zastanawiamy się, co będzie dla nich dobrym zapylaczem. W pierwszej kolejności należy wybierać takie odmiany, które kwitną w tym samym czasie co odmiana podstawowa i są z nią jak najdalej spokrewnione.

Kiedy już wybierzemy odpowiednią odmianę zapylającą, potrzebne będą wektory pyłku, które przeniosą go z zapylacza na odmianę podstawową. – Pełnia kwitnienia trwa zaledwie 2–3 dni, w tym okresie zależy nam na obecności jak największej liczby owadów zapylających w naszym sadzie – mówił dr Dariusz Teper (Instytut Ogrodnictwa, Zakład Pszczelnictwa w Puławach). – Najlepiej sprawdzą się pszczoła miodna czy murarka ogrodowa. Natomiast trzmiele i pszczoły samotnice mają stosunkowo małe znaczenie ze względu na ich niską liczebność. Wiosną aktywne są jedynie młode samice trzmieli, które wyszły z zimowli i dopiero zakładają gniazda. Ich liczebność wzrasta dopiero na okres kwitnienia borówki amerykańskiej.

Na znaczenie pszczół dla rolnictwa zwrócił uwagę Tomasz Domański (pszczelarz, prezes Koła Pszczelarzy w Piasecznie): – W przypadku plantacji malin, borówki czy truskawek, na których znajduje się po 4–6 rodzin pszczelich/ha, plon wzrasta o 30–40%. Owoce są większe, zawierają więcej nasion i lepiej się przechowują. Większy jest też udział w plonie handlowym owoców pierwszej klasy.

Podnieść jakość plonu

– W cyklu rozwojowym drzew są trzy fazy, które wpływają na jakość jabłek – mówił mgr inż. Zbigniew Marek (doradca sadowniczy). – Są to: budowa potencjału w postaci dobrych pąków kwiatowych; od kwitnienia do opadu czerwcowego (faza najkrótsza, ale w tym czasie zachodzą najważniejsze procesy wpływające na zawiązanie owoców i ich jakość); od opadu czerwcowego do zbioru (jest to utrzymanie i wykorzystanie potencjału wcześniej stworzonego). Jeżeli zadbamy o jakość na tych trzech etapach, to przy okazji uzyskamy wysoki plon. Ponadto, pod koniec czerwca i na początku lipca zaczyna się różnicowanie pąków kwiatowych na następny sezon. O tym też należy pamiętać.

– Gdybym miał wybrać najważniejszy pierwiastek, to byłby to fosfor, ponieważ wchodzi on w skład kwasów nukleinowych – jeśli są one uszkodzone, powstają błędy genetyczne i zachodzą różnego rodzaju mutacje – wypowiedział się Wiesław Ciecierski (Intermag). – Ponadto fosfor wchodzi w skład substancji odpowiedzialnej za przekazywanie energii na poziomie komórkowym, służy m.in. do syntezy białek, stymuluje wzrost korzeni, a także wzrost kwiatów.

Gdy zachodzi potrzeba interwencyjnego podania fosforu, prelegent poleca zastosowanie preparatu GrowOn. Jego zdaniem umożliwia on roślinie szybkie pobranie tego składnika.

Zapylenie jest podstawowym procesem, który wpływa na plonowanie roślin. – Wszystkie inne zabiegi wykonywane w sadzie są zabiegami uzupełniającymi – mówił Krzysztof Łęgocki (ICB Pharma). Aby zwabić na plantację owady zapylające prelegent poleca stosowanie atraktantu Biopolin. –Preparat wpływa nie tylko na pszczołę miodną, lecz także na murarkę i pszczele. Przekłada się to na efektywne plonowanie w postaci większej ilości owoców lepszej jakości – dodał.

Chronić bezpiecznie

Mając na względzie nieocenioną rolę owadów zapylających, należy dbać o ich bezpieczeństwo. – Ochrona pszczół powinna wynikać z prawa, ale przede wszystkim ze świadomości producentów. Liczebność owadów zapylających zmniejsza się nie z powodu środków ochrony roślin, lecz niewłaściwego ich stosowania. Stosujmy przede wszystkim różne metody agrotechniczne, a chemia niech będzie tylko ich uzupełnieniem – w ten sposób wyraznie ograniczymy presję środków ochrony roślin na środowisko – apelowała do sadowników Barbara Błaszczyńska (doradca sadowniczy).

Z kolei Zbigniew Dąbrowski z firmy Sumi Agro Poland przestrzegał przed stosowaniem produktów nielegalnych. – Stosując zamienniki produktów oryginalnych, często nie zdajemy sobie sprawy z tego, jakie mogą one zawierać związki dodatkowe. Nasze badania wykazały, że w preparatach z tzw. czarnego rynku znajdują się substancje, które są toksyczne dla pszczół, a nawet niedopuszczone do stosowania na terenie UE. To bywa przyczyną wykrywania w owocach pozostałości nielegalnych środków ochrony roślin – informował.

Mniszek w sadzie – kosić czy nie kosić?

Pomiędzy prelegentami wywiązała się ciekawa dyskusja na temat tego, czy należy kosić mniszek w okresie kwitnienia drzew.

– Kwitnący sad gruszowy jest mało atrakcyjnym pożytkiem dla pszczół – kwiaty są białe i słabo nektarują – informował Zbigniew Marek. – Kwitnący mniszek lekarski o żółtym, bardziej atrakcyjnym kolorze stanowi konkurencję dla naszych upraw, odciągając od nich owady zapylające. Dlatego jeszcze przed pełnią kwitnienia gruszy należy skosić kwitnące chwasty.

– Ja bym tak nie demonizował mniszka –głos w sprawie zabrał dr Dariusz Teper. – Wątpię, aby po jego wykoszeniu pszczoła tak chętnie wybrała grusze. Jej loty odbywają się na odległość nawet 5 km, więc i tak zwykle omija sady gruszowe w poszukiwaniu bardziej atrakcyjnego pożytku.

Jego zdaniem lepszym wyjściem jest zastosowanie murarki ogrodowej, która ma bardzo krótki zasięg lotu – do 100–150 m, maksymalnie do 300 m. – Jeśli więc umieścimy ją w sadzie gruszowym i nic innego nie będzie kwitło w pobliżu, to z pewnością zainteresuje się zapyleniem naszej uprawy – wyjaśniał dr Teper. – Mniszek jest cennym źródłem pyłku i stanowi istotny element bioróżnorodności, dostarczając owadom zapylającym wartościowy pokarm. Dla sadu gruszowego może stanowić konkurencję, ale dla jabłoni – niekoniecznie.

– Moim zdaniem lepiej, aby chwasty jednak nie kwitły – powiedziała Barbara Błaszczyńska. – Przyciągają bowiem wtedy pszczoły, a to uniemożliwia wykonywanie zabiegów chemicznych w ciągu dnia. W przypadku niektórych środków ochrony roślin (które należy stosować poza oblotami pszczół) czekanie z opryskiem do wieczora mija się z celem, bo często jest wtedy zbyt chłodno na efektywne wykonanie zabiegu.

Dyskusję podsumował Tomasz Domański: – W naszym rejonie geograficznym mniszek w maju jest dla pszczół niezwykle cennym źródłem białka. Jeśli im go zabierzemy, nie będzie komu efektywnie pracować w naszych sadach.

Jeśli jednak już musimy kosić mniszka, prelegent zaleca stosowanie się do dwóch prostych zasad. Po pierwsze, nie róbmy tego podczas upału, bo w tym czasie każdy 1 m2 murawy stanowi schronienie dla jednej, dwóch pszczół. Przykładowo jeśli 20% powierzchni sadu zajmuje murawa, to kosząc hektar, zabijamy ok. 3000 pszczół, przy 10 ha – ok. 30 000 pszczół. To są zbieraczki z przynajmniej 2–3 rodzin pszczelich!

Po drugie, kiedy drzewa w sadzie zakończą kwitnienie, pozwólmy rozkwitnąć mniszkowi. W tym czasie bowiem w Polsce zaczyna się tzw. dziura pożytkowa, czyli okres głodu. Pszczoły potrzebują wtedy dużej ilości pokarmu, przede wszystkim zróżnicowanego pyłku z wielu roślin. 

Zdaniem pana Domańskiego najlepszymi atraktantami dla pszczół są sami sadownicy. – Jeśli zapewnimy pszczołom bezpieczne warunki bytowania, pszczelarze chętnie wstawią swoje ule do naszego sadu. Taka współpraca z pewnością się opłaci – chociażby w postaci lepszego plonu.

Tekst i zdjęcia: A. Okła

16. listopad 2024 07:01