Gdzie sprzedawane są czereśnie i jabłka produkowane w GPO Galster
Czereśnie to zaraz po jabłoniach drugi gatunek stanowiący podstawę produkcji Grupy Producentów Owoców Galster (Wierzchucice, pow. bydgoski). Obecnie areał nasadzeń tego gatunku wynosi 12 ha i całość jest zabezpieczana folią przeciwdeszczową. Są tu uprawiane m.in. takie odmiany, jak Grace Star, Tamara, Summit, Lapins, Kordia, Regina, Rubin, Skeena czy Sweetheart. Odmiany obcopylne rosną na podkładce Gisela 5, zaś samopylne – na Gisela 6, a te rosnące na słabszej glebie – na podkładce Colt.
Owoce są sprzedawane głównie na rynek krajowy – do hurtowni, firm handlowych i sieci. Część produkcji trafia też na rynki zachodnie (Niemcy, Francja). To wymagający odbiorcy, oczekujący czereśni twardej, ciemnej, o kalibrze najlepiej 32+. O tym, jak osiągnąć takie parametry, opowiada Paweł Pączka, prezes GPO Galster.
Jak zakładane są sady w Grupie ?
Sadownicy zrzeszeni w GPO Galster w drzewka do nowych nasadzeń zaopatrują się na ogół w polskich szkółkach (m.in. u Grzegorza Sękowskiego), zazwyczaj w okulanty. – Niestety, nie mamy dobrego doświadczenia z drzewkami 2-letnimi sprowadzanymi z Belgii, które ostatecznie okazały się porażone przez raka bakteryjnego. Ponadto drzewka 2-letnie są znacznie droższe od okulantów, trudniejsze do wyprowadzenia, a ich plonowanie wcale nie jest znacząco przyspieszone – mówi Paweł Pączka, wskazując kwaterę odmiany Tamara na podkładce Gisela 5 założoną z okulantów, która już w czwartym roku plonowała na zbliżonym poziomie co drzewa wyprowadzone z materiału 2-letniego. Ta sama odmiana na podkładce Colt rośnie bardzo silnie, co opóźnia wejście w pełnię owocowania o co najmniej 2 lata.
Drzewka sadzone są – w zależności od lokalizacji i siły wzrostu – w rozstawie 4,80–5,0 × 2,0 m (na Giseli 5), a w przypadku odmian o najsłabszej sile wzrostu – 4 × 2 m. – Optymalny rozstaw, moim zdaniem, to 5 × 2–2,5 m. Zapewnia to owocom wystarczający dostęp światła, szczególnie, jeśli sad znajduje się pod folią. Zbyt duże zagęszczanie sadów czereśniowych uważam za ryzykowne. Sadzenie pod folią drzewek na podkładce Colt w rozstawie 4 × 2 m jest ogromnym błędem, na własne życzenie bowiem tworzymy sobie problemy, takie jak: brak światła, zbyt silny wzrost drzew, słabe plonowanie – przestrzega pan Paweł.
W jaki sposób buduje się jakość owoców?
Jak zaznacza prezes firmy Galster, budowanie jakości owoców zaczyna się już w momencie, kiedy kończy się zbiór czereśni. To wtedy bowiem kształtuje się potencjał pąków na przetrwanie zimy oraz przymrozków wiosennych. – Dlatego nasi producenci przez cały sierpień skupiają się na odmładzającym i prześwietlającym cięciu letnim, zabiegach zabezpieczających rany po tym cięciu oraz na dokarmianiu dolistnym cynkiem, borem i azotem. Zabiegi te mają na celu wzmocnienie pąków na przyszły rok i zapewnienie optymalnego plonowania również w kolejnych latach – mówi P. Pączka.
Istotne jest też zapewnienie optymalnych warunków do zapylenia, szczególnie w przypadku czereśni obcopylnych. Dlatego odmiany wzajemnie się zapylające muszą być blisko siebie. W jednym z sadów GPO Galster odmiany zapylające posadzone są w rzędach naprzemiennie z rzędami odmian zapylanych (np.: rząd Reginy, rząd odmiany zapylającej, rząd Reginy, rząd odmiany zapylającej). – Każdy rząd jest podpisany, co ułatwia nam organizację prac agrotechnicznych. Nigdy nie mieliśmy z tego powodu problemów z organizacją zbiorów – opowiada pan Paweł.
Ponadto od kilku lat w sadach GPO Galster wykorzystywana jest murarka własnej hodowli. Gatunek ten bardzo dobrze sobie radzi pod folią – lata na nieduże odległości i z łatwością trafia na kwitnące rośliny. – Swego czasu wypożyczaliśmy ule od zaprzyjaźnionych pasiek, ale okazało się, że pszczoła pod tego typu zadaszeniami się gubi, błądzi w zakamarkach folii i w rezultacie się marnuje. Zrezygnowaliśmy więc z tej grupy owadów zapylających – mówi prezes firmy. I dodaje: – Przymierzamy się za to do zakupu uli z trzmielami. Owady te dobrze sobie radzą pod osłonami (dlatego są wykorzystywane w szklarniach), gdzie bez względu na pogodę, nawet podczas deszczu, są tak samo aktywne. Ponadto, dla wzmocnienia efektu zapylenia, szczególnie gdy warunki pogodowe nie sprzyjają oblotom pszczół, w okresie kwitnienia stosujemy preparat Biopolin.
Nawadnianie i nawożenie sadów czereśniowych
Do uzyskania owoców wyrośniętych, wysokiej jakości niezbędne jest nawadnianie. W ramach działania "Współpraca" (z PROW 2014–2020) w sadach GPO Galster jest realizowana instalacja nowoczesnego systemu nawodnieniowego. Głównym zadaniem tego przedsięwzięcia jest opracowanie i przygotowanie do wdrożenia kompleksowego innowacyjnego systemu wspomagania decyzji nawodnieniowych w sadach.
– Czereśnia dla prawidłowego wzrostu musi mieć dostęp do wody. Dawki jednak nie powinny być przypadkowe – zbyt skąpe nawadnianie odbije się na plonie, a nadmierne może zaszkodzić drzewom – mówi Paweł Pączka. Co ciekawe, w jednej z kwater pan Paweł zaobserwował, że dużo lepsze efekty uzyskuje, podając drzewom wodę 3 razy dziennie po 15 min niż raz dziennie przez 45 min. – Wydawać by się mogło, że 15 minut to bardzo mało, ale w naszej lokalizacji, gdzie dominują gleby klas IIIb–IV, to optymalna ilość, szczególnie w upalne dni – dodaje.
Czereśnie są bardzo wymagającym gatunkiem, dlatego również program nawożenia musi być bardzo przemyślany. W sadach firmy Galster oparty jest on na nawozach wieloskładnikowych stosowanych w marcu (Blaukorn). Później wprowadzany jest Nitrabor z serii YaraLiva, a na końcu – Unica Calcium (kilka zabiegów mniejszymi dawkami). – Bierzemy pod uwagę również fertygację. Po zainstalowaniu wspomnianego wyżej systemu nawodnieniowego zamierzamy do niego dokupić mikser, aby móc precyzyjniej dokarmiać drzewa już od początku wegetacji – informuje pan Paweł. – Budowanie masy i kalibru u czereśni należy zacząć wcześnie, jeszcze zanim owoce nabiorą czerwonego koloru. Jeśli zaczną się one wybarwiać i dopiero wtedy rozpoczniemy intensywne dokarmianie, to nie osiągniemy dobrego efektu wzrostowego, za to na pewno owoce zmiękną.
Zwalczanie chorób i szkodników czereśni
Ochrona czereśni w grupie Galster jest oparta o monitoring pułapek i lustracje sadów. Jednym z głównych szkodników zagrażających uprawom w rejonie kujawsko-pomorskim jest nasionnica, która w tym roku wystąpiła w szczególnie dużym nasileniu. – Największą presję odnotowujemy w kwaterze zlokalizowanej w bliskim sąsiedztwie z innymi sadami, ogródkami działkowymi i lasami. Tam co drugi dzień w pułapki łapało się po 30 szt. (próg szkodliwości: 2 szt./tydz.). W takiej sytuacji nie ma się co zastanawiać. Stosujemy pełną ochronę. Opieramy ją na Movento 100 SC, które zabezpiecza uprawę aż na 4–6 tygodni. Dodatkowo w późniejszym okresie sięgamy po acetamipryd, a na ostatni moment, tuż przed zbiorami, gdyby szkodnik znów miał się pojawić, zostawiamy sobie środek o bardzo krótkiej karencji – opowiada Paweł Pączka.
Bardzo ważna jest też ochrona przed rakiem bakteryjnym, która powinna być prowadzona przede wszystkim zimą. Przy każdym ociepleniu w okresie od opadnięcia liści do ruszenia wegetacji jest wykonywany oprysk preparatami miedziowymi. – W Polsce nie możemy stosować antybiotyków, jak to się robi na Zachodzie. Nasze możliwości ograniczają się więc do miedzi systemicznej – mówi prezes GPO Galster.
Inwestycja w sad - system przeciwdeszczowy
Miniony sezon pokazał, że uprawa czereśni pod foliami przeciwdeszczowymi w naszym klimacie powinna być standardem. Rozwiązanie to chroni owoce przed pękaniem spowodowanym wodą opadową, pozwala przetrzymać owoce na drzewach do momentu uzyskania odpowiedniej wielkości, masy i stopnia dojrzałości, a także umożliwia zbiór czereśni nawet w deszczowy dzień.
Nic więc dziwnego, że już 10 lat temu firma Galster zainwestowała w pierwszą instalację folii przeciwdeszczowej. Zastosowano wtedy słupy drewniane oraz folię w formie jednej całej połaci. W tym roku kolejne 6 ha osłonięto nowym systemem Voen. Obecnie więc folią w różnych systemach chronionych jest całe 12 ha sadów czereśniowych.
Czereśnia uczy pokory
Jak przyznaje prezes firmy Galster, uprawa czereśni nie jest dla każdego, trzeba mieć dużo pokory do tego gatunku. Wymaga on bowiem ogromnej wiedzy, sumienności i stałego czuwania – czereśnia ma krótki okres wegetacji, więc na naprawienie każdego drobnego błędu ma się stosunkowo mniej czasu niż w przypadku innych gatunków.
Ponadto produkcja czereśni wiąże się z dużym nakładem finansowym: zakupem materiału szkółkarskiego, który jest droższy niż w przypadku innych gatunków, instalacją nawodnienia oraz konstrukcji przeciwdeszczowej, a także bardzo bogatą agrotechniką – cięciem szczegółowym (które często jest niedoceniane), biostymulacją, bardzo ambitną ochroną przed szkodnikami i chorobami, nawożeniem dolistnym po zbiorach, a także ochroną przed rakiem bakteryjnym, którą powinno się wykonywać przede wszystkim zimą. Do tego dochodzą nakłady na zapylenie.
– Jeśli więc ktoś chce produkować czereśnie "na pół gwizdka", to lepiej nie robić tego w ogóle, bo się nie uda. A jak się uda, to wszystkim i wtedy nie będzie ceny. Jeśli natomiast się uda tylko tym, co zainwestowali, to ta inwestycja z pewnością się opłaci – konkluduje prezes GPO Galster.
zdjęcia Agnieszka Okła-Wierzbicka