UOKiK zamierza sprawdzić, czy największe podmioty z sektora rolno-spożywczego płacą na czas rolnikom, dostawcom i innym kontrahentom. Zbada również, czy polityki handlowe i cenowe nie zmieniły się w okresie epidemii na niekorzyść mniejszych kontrahentów, w tym rolników.
- Zweryfikujemy w tym zakresie praktyki największych graczy rynkowych tak, aby zadbać o uczciwe relacje handlowe pomiędzy nimi - wyjaśnia prezes UOKiK Tomasz Chróstny. I przypomina, że maksymalny czas na zapłatę nie powinien być dłuższy niż 60 dni od dostawy towaru lub doręczenia faktury, chyba że w umowie przewidziano krótszy termin.
Chróstny poprosił o wyjaśnienia około stu przedsiębiorców. Są to sieci handlowe oraz najwięksi producenci w branżach mięsnej, mleczarskiej, przetwórstwa owoców, warzyw, zbóż i roślin oleistych.
Rezultaty tej weryfikacji powinniśmy poznać niebawem.
Kołodziejczak: powinny być drastyczne kary
Michał Kołodziejczak z AgroUnii przyznaje w rozmowie z nami, że takie kontrole sieci handlowych i przetwórni są konieczne. Ale nie spodziewa się nadzwyczajnych rezultatów działań UOKiK, bo póki co kary za wykorzystywanie przewagi kontraktowej nie są duże.
- Dziwię się, że UOKiK nie podejmował takich działań wcześniej. Dopiero po naszych protestach i rozmowach coś zaczęło się dziać w tym temacie. Uważam, że kary powinny być drastyczne, bo przewaga sieci handlowych i przetwórni nad rolnikiem jest bardzo duża – przyznaje Kołodziejczak.
I podaje kilka przykładów, gdzie firmy wykorzystują obecną sytuację i działają na niekorzyść rolników, oferując im niskie ceny skupu lub nie płacąc.
- Teraz w czasach epidemii koronawirusa i pogłębiającej się suszy bardzo cierpią producenci bydła. Mam sporo sygnałów od nich, że ubojnie i pośrednicy, wiedząc, że hodowcy mają problem z wykarmieniem zwierząt, skupują je po zaniżonych cenach. Jako kolejny przykład mogę podać jeden z dużych zakładów mięsnych, który od tygodni zalega rolnikom z pieniędzmi. Zgłosiło się do mnie już kilku hodowców poszkodowanych przez tę firmę – mówi Kołodziejczak.
Poszkodowani przez duże sieci handlowe czują się również producenci ziemniaka. Markety ściągają z zagranicy do Polski tańszy i gorszej jakości ziemniak.
- Finał jest taki, że polscy rolnicy nie mają gdzie sprzedać swoich płodów. Na przykład wczoraj dostałem smsa z informacją o ofercie kupna belgijskiego ziemniaka po 45 gr za kg. – wyjaśnia Kołodziejczak i na dowód przesyła nam screena oferty z telefonu (zdjęcie powyżej).
ksz, fot. główne pixabay.com