Idea była i jest jak najbardziej słuszna. Setki europejskich produktów rolnych i spożywczych może pochwalić się certyfikatem Chronione Oznaczenie Geograficzne. W chwili obecnej mamy 43 polskie produkty, które wpisane są przez Komisję Europejską do Rejestru Chronionych Nazw Pochodzenia i Chronionych Oznaczeń Geograficznych lub do Rejestru Gwarantowanych Tradycyjnych Specjalności.
Wraz ze wzrostem zainteresowania konsumentów produktami regionalnymi i lokalnymi, certyfikaty te są dużą wartością dodaną dla producentów je posiadających. Dają odbiorcom jasny komunikat – dany produkt jest wyjątkowy pod względem pochodzenia, sposobu wytwarzania lub smaku, a przede wszystkim jest bezpieczny dla zdrowia.
System unijnych oznaczeń, jak każde rozwiązanie, nie jest jednak pozbawiony wad. Między innymi o tym debatowano 25 i 26 listopada, kiedy to odbyła się pod patronatem Komisji Europejskiej, konferencja „Strengthening geographical indications”. Wśród prelegentów nie zabrakło przedstawicieli naszego kraju. Jednym z nich był Maciej Majewski, Prezes Stowarzyszenia Sady Grójeckie.
- Z naszego punktu widzenia dalszy rozwój unijnych systemów oznaczeń, w tym Chronionego Oznaczenia Geograficznego, które zostało przyznane Jabłkom Grójeckim, jest kierunkiem ze wszech miar słusznym – mówi Majewski – Zauważamy jednak klika obszarów, które powinny zostać zmienione i uproszczone. Podobne wnioski płynęły z wypowiedzi przedstawicieli innych krajów. Chodzi przede wszystkim o dopuszczalne sposoby promocji i uproszczenie systemu w przypadku prostych zmian we wnioskach o rejestrację istniejących produktów.
Obecnie Unia Europejska kładzie zdecydowanie większy nacisk na promocję samych oznaczeń, a nie produktów je posiadających. Według Stowarzyszenia Sady Grójeckie warto rozważyć zmianę tej tendencji i mocniej związać produkty z oznaczeniem.
- Według mnie – przekonuje Maciej Majewski – samo oznaczenie nie mogłoby skutecznie funkcjonować bez produktów je posiadających. To w końcu właśnie one są najlepszymi wizytówkami dla wszystkich unijnych oznaczeń. Uważam, że należy dopuścić szerszą możliwość promocji i reklamy samych produktów również w kampaniach unijnych.
Propozycja wydaje się być bardzo rozsądna, jeśli spojrzymy na doświadczenia krajów Europy Zachodniej. Produkty takie jak na przykład parmezan i ocet balsamiczny, są znane i cenione na całym świecie. W tym wypadku przyznanie oznaczenia ma charakter dodatkowego wyróżnienia, i nie musi być wiązane z ich dodatkową promocją. W przypadku polskich produktów, między innymi Jabłek Grójeckich, aby w pełni wykorzystać dobrodziejstwo unijnych oznaczeń, należy mocniej powiązać je z promocją produktów. Dzięki temu będzie możliwy wzrost ich popularności wśród klientów, a tym samym zwiększy się znaczenie samych oznaczeń. Według Majewskiego należy również rozważyć zmianę sposobu certyfikacji.
- Najlepiej wyjaśnić to na naszym przykładzie – mówi Prezes Stowarzyszenia Sady Grójeckie – obecnie każdy sadownik zrzeszony w naszym stowarzyszeniu musi starać się o przyznanie oznaczenia samodzielnie. W znaczny sposób utrudnia to sam proces i niepotrzebnie go wydłuża. Dlatego też sugerowałem możliwość dopuszczenia certyfikacji grupowej dla – jeden certyfikat dla wszystkich zrzeszonych producentów na podstawie kontroli poszczególnych sadowników przez stowarzyszenie. Takie rozwiązanie będzie niedługo również możliwe w produkcji ekologicznej. Dzięki temu proceduralnie mogłoby zmienić się bardzo dużo, a warunki jakie musi spełnić producent pozostałyby takie same. Oczywiście nie mamy pewności, że nasze postulaty zostaną uwzględnione, ale jestem przekonany, że głos polskich producentów rolnych, wraz z wzrostem liczby polskich produktów posiadających unijne certyfikaty, będzie coraz bardziej doniosły i znaczący.