Polski poseł do Parlamentu Europejskiego w pytaniu do KE zwracał uwagę, że w placówkach Biedronki "wykryto szereg nieprawidłowości dotyczących oznaczania kraju pochodzenia produktów". - Skala tych przypadków pozwala sądzić, że sieć świadomie sprzedaje warzywa i owoce jako polskie, chociaż ich faktyczny kraj pochodzenia jest inny. W przypadku sklepów Biedronka takie praktyki są szczególnie rażące ze względu na fakt, że w ramach działań marketingowych sieć podkreśla, że oferowane w sklepach warzywa i owoce pochodzą głównie od polskich producentów - napisał Złotowski.
Europarlamentarzysta związany z PiS zapytał, czy zdaniem Komisji Europejskiej świadome, błędne oznaczanie kraju pochodzenia produktów sprzedawanych przez sieć handlową można uznać za nieuczciwe praktyki w rozumieniu dwóch unijnych dyrektyw (jednej z 2005 r., mającej za zadanie chronić konsumentów, oraz drugiej z 2019 r., dotyczącej relacji między przedsiębiorcami w łańcuchu dostaw rolno-spożywczych). Złotowski chciał się również dowiedzieć, czy zdaniem KE obecny poziom ochrony konsumentów w UE przed podobnymi praktykami detalistów jest wystarczający.
Określenie kraju pochodzenia obowiązkowe
Odpowiedzi w imieniu Komisji Europejskiej udzieliła w piątek 24 kwietnia komisarz ds. zdrowia Stela Kiriakidu. Jak wskazała przedstawicielka cypryjskiej partii Zgromadzenie Demokratyczne oraz Europejskiej Partii Ludowej, zgodnie z unijnym prawodawstwem "określenie kraju pochodzenia owoców i warzyw jest obowiązkowe na poziomie detalicznym".
- Żywność taka może być wystawiona na sprzedaż, pod warunkiem, że sprzedawca detaliczny umieści w widocznym miejscu w pobliżu produktu czytelne informacje dotyczące kraju pochodzenia w sposób pozwalający uniknąć wprowadzenia konsumenta w błąd - podkreśliła Kiriakidu. Zauważyła, że w tym kontekście unijne rozporządzenie z 2017 r. "zobowiązuje państwa członkowskie do przeprowadzania regularnych kontroli urzędowych oraz do wykrywania ewentualnych nieuczciwych lub oszukańczych praktyk, w tym dotyczących wskazania kraju lub miejsca pochodzenia żywności".
Dodała przy tym, że unijna dyrektywa dotycząca nieuczciwych praktyk handlowych z 2005 r. "uzupełnia sektorowe przepisy unijne w dziedzinie etykietowania żywności. - W szczególności (...) dyrektywę tę "stosuje się odpowiednio tylko w takim zakresie, w jakim nie istnieją szczególne przepisy prawa wspólnotowego regulujące określone aspekty nieuczciwych praktyk handlowych, takie jak wymogi informacyjne i zasady dotyczące sposobu prezentowania informacji konsumentom".
Zdaniem Kiriakidu, w omawianej sprawie mamy do czynienia z takim właśnie przypadkiem. - Ponadto nie przewiduje ona żadnego formalnego wymogu wskazania pochodzenia geograficznego produktu, ale ogólnie zakazuje stosowania wprowadzających w błąd praktyk, takich jak wprowadzające w błąd informacje o pochodzeniu - napisała unijna komisarz w odpowiedzi na pytanie Kosmy Złotowskiego.
Wyjaśniła też, że dyrektywa z 2019 r., na którą powołał się europoseł Europejskich Konserwatystów i Reformatorów, ma zastosowanie wyłącznie do transakcji między przedsiębiorstwami, których stronami są dostawcy i nabywcy produktów rolnych i spożywczych. Nie ma natomiast zastosowania np. do sprzedaży produktów przez sklepy detaliczne konsumentom końcowym. - W dyrektywie tej nie wymieniono stosowania wprowadzających w błąd informacji, np. na etykietach, jako zakazanej nieuczciwej praktyki handlowej - zauważyła Kiriakidu.
Źródło: https://www.wiadomoscihandlowe.pl, fot. Biedronka