Nasz kraj w ramach tego wsparcia może otrzymać ponad 58 mld euro, z czego 23,85 mld euro środków bezzwrotnych. Działania mają spowodować pobudzenie europejskiej gospodarki po kryzysie spowodowanym epidemią COVID-19. Każdy kraj członkowski ma przedstawić własne pomysły na działania adekwatne do swojej sytuacji gospodarczej i potrzeb wewnętrznych uwarunkowań. W KPO na polskie rolnictwo i rozwój obszarów wiejskich przeznaczono 2,3 mld euro, przy czym bezpośrednio do rolników i przetwórców ma trafić 1 mld 267 mln euro.
Polskie rolnictwo jest tą dziedziną gospodarki, która poniosła ogromne straty. Założenia Planu Odbudowy w części rolniczej przewidują kilka działań. Są to m. in. inwestycje związane ze skracaniem łańcucha dostaw w przetwórstwie rolno-spożywczym: tworzenie lub rozwój sieci centrów przechowalniczo-dystrybucyjnych na poziomie regionów lub na poziomie lokalnym; rozwój rolno-spożywczych rynków hurtowych; wsparcie małych i średnich przedsiębiorstw sektora rolno-spożywczego w obszarze gospodarki o obiegu zamkniętym i ochrony środowiska, a także poprzez zakup maszyn i urządzeń do produkcji, technologii, środków transportu oraz rozbudowy infrastruktury zakładów, czy wsparcie inwestycyjne w zakresie wykorzystania surowców białkowych niemodyfikowanych genetycznie do produkcji pasz (bez GMO).
Pojawia się pytanie, czy powyższe propozycje są potrzebne i w obecnej sytuacji zasadne?
W połowie kwietnia w czasie obrad sejmowej komisji rolnictwa poseł i prezes Związku Sadowników RP Mirosław Maliszewski zauważył, że polskie rolnictwo poniosło ogromne straty z tytułu pandemii i powinno otrzymać adekwatną do nich pomoc.
- Powinna ona być połączona z założeniami europejskiego Zielonego Ładu i wskaźnikami w nim zawartymi. Plan Odbudowy musi oznaczać wprowadzenie działań osłonowych dla konieczności zredukowania stosowania nawozów o 20%, środków ochrony roślin o 50% i wytwarzania żywności ekologicznej w 25%. Inwestycje mają pomóc zminimalizować straty z tego tytułu i pozwolić wykorzystać szansę, którą być może one również dają - mówił poseł.
Poddał ocenie niektóre ministerialne propozycje i zakładane działania.
Odnosząc się do skracania łańcucha dostaw podkreślił, że budowa jakichś nowych magazynów, baz przechowalniczych to nie skracanie łańcucha dostaw żywności od producenta do konsumenta, ale wręcz jego wydłużenie.
- Powstanie nowego podmiotu pośredniczącego oznacza zwiększenie kosztów, zatrudniania kolejnych pracowników, obciążenie podatkami, płacami itp. odbędzie się to kosztem rolników. Poza tym, kto miałby kupować od takich lokalnych baz? Nie widzę podmiotów na rynku, którym takie magazyny sprzedawałyby towar. Trzeba raczej wzmocnić rolnika, dofinansowując inwestycje na poziomie gospodarstw niż tworzyć kolejnych pośredników - zaznaczył.
W sprawie wsparcia rynków hurtowych wyjaśnił, że rynki hurtowe na całym świecie tracą na znaczeniu. Coraz większą rolę w handlu żywnością odgrywają supermarkety, dyskonty itp.
- Zamiast więc kierować do nich pieniądze, warto wzmocnić rolę dostawców do marketów poprawiając ich negocjacyjną pozycję. Potrzeba do tego działań gospodarczych i prawnych. Trzeba zwiększyć siłę negocjacyjną dostawców żywności na półkę sklepową i to jest najlepszy sposób na skrócenie łańcucha dostaw - mówił.
Zwrócił uwagę, że rolnictwo ekologiczne będzie premiowane i różnymi kampaniami promocyjnymi Unia Europejska będzie namawiać do zwiększenia spożycia tego typu produktów.
- W Polsce jest ono jednak w odwrocie. Aby 25% wskaźnik produkcji wynikający z Zielonego Ładu był dla nas szansą, a nie zagrożeniem trzeba zdecydowanie zmienić podejście do ekologii i uwzględnić to w Planie Odbudowy. Musi być zwiększone wsparcie do produkcji, nie tylko do powierzchni, powinny być uruchomione dopłaty do preparatów biologicznych i siły roboczej, której nakłady w tym segmencie są zdecydowanie większe niż w konwencjonalnym rolnictwie - podkreślił poseł.
Odniósł się także do dotacji dla instytutów naukowych.
- Pomoc dla instytutów ministerialnych powinna być precyzyjnie skierowana na osiągnięcie celów. Jeśli mamy być konkurencyjni i osiągnąć cele Zielonego Ładu, to instytuty powinny pracować nad zmianami technologii produkcji, nad wyhodowaniem nowych odmian roślin odpornych i tolerancyjnych na choroby i szkodniki, czy nowych ras zwierząt. Wsparcie unijne nie może być tylko rekompensatą za przeznaczanie coraz mniejszych kwot z budżetu na ich działalność, ale ma być skierowane na osiągnięcie efektów gospodarczych przez nasze rolnictwo - zaznaczył.
W ocenie prezesa Związku Sadowników RP, muszą się pojawić pieniądze na budowę nowych zbiorników i studni.
- Muszą jednak zmienić się przepisy, bo dziś rolnik czeka po kilkanaście miesięcy na pozwolenie na wykopanie stawu, czy zrobienia spiętrzenia na rowie melioracyjnym. Samo zapisanie działania to za mało. Działania muszą być kompleksowe, a nie jednostkowe - wyjaśniał.
Jego zdaniem KPO nie spełnia oczekiwań polskich rolników.
- Rolników w tych działaniach po prostu nie ma. Są pewne pomysły, które nie mają szans na rynkowe powodzenie. Wspiera się w nim raczej tych, którzy już dziś są niepotrzebnym i kosztownym elementem łańcucha żywnościowego, a brak pomysłów wzmacniających rynkową pozycję rolnika - ocenił Maliszewski.
Agnieszka Dywan