Wysoka temperatura powietrza, niska wilgotność względna, duże nasłonecznienie, silny wiatr i przede wszystkim brak opadów – to scenariusz, który wiosną stał się w naszym kraju standardem. Już w połowie maja w niektórych regionach Polski, na przykład w okolicach Sandomierza, obecną sytuację hydrologiczną w sadach oceniono jako stan bez wody. W niektórych rejonach powiatu deszcz nie padał od kilku tygodni. Tam, gdzie odnotowano opady, były one słabe, zaledwie 2–3 milimetry. To niewystarczająca ilość wody dla upraw. Susza coraz bardziej doskwiera sadownikom. Nie tylko z rejonu Sandomierza. W najgorszej sytuacji są właściciele młodych sadów jabłoniowych i sadownicy uprawiający czereśnie. Jeśli deszcz nie spadnie w najbliższym czasie, drzewa zaczną zrzucać zawiązki owoców.
Susza w znacznym stopniu ogranicza wydajność upraw. Tolerancja na deficyt wody jest złożonym procesem, zarówno na poziomie komórkowym, jak i w całej roślinie. Wynika to ze złożoności interakcji pomiędzy różnymi czynnikami stresu, a molekularnymi, biochemicznymi oraz fizjologicznymi zjawiskami warunkującymi rozwój i wzrost roślin.
Zwiększenie tolerancji na suszę można osiągnąć poprzez zewnętrzne, dolistne dostarczenie odpowiednich substancji, które aplikowane przed lub w trakcie wystąpienia czynnika stresowego przyczyniają się do stymulacji wzrostu, a dzięki temu i wyższego plonowania w warunkach deficytowych. Zarówno terminy aplikacji, jak i reakcje roślin są różne, zależne od gatunku, fazy wzrostu, zastosowanego produktu i jego stężenia.
Podczas suszy zaburzona zostaje gospodarka wodna rośliny – aparaty szparkowe zamykają się, ograniczona zostaje transpiracja. Prowadzi to do zahamowania fotosyntezy. Zakłócony zostaje transport asymilatów, które przekazywane są przede wszystkim do korzeni odpowiedzialnych za pobieranie wody i składników odżywczych. Susza wywołuje stres oksydacyjny, czyli nadprodukcję reaktywnych form tlenu, które powodują rozpad błon plazmatycznych wewnątrz komórek. Stres oksydacyjny jest stresem wtórnym, skutkiem suszy. Jest stanem nierównowagi pomiędzy nasileniem reakcji prowadzących do tworzenia się reaktywnych form tlenu (destrukcyjnych), a reakcjami związanymi z ich usuwaniem. Wiele badań naukowych, jak i praktyka rolnicza wykazały, iż obecność krzemu w środowisku skutecznie zapobiega występowaniu stresu oksydacyjnego. Preparaty zawierające w swoim składzie ten pierwiastek niwelują jego skutki, zapobiegają destrukcji błon plazmatycznych w komórkach, co świadczy o antyoksydacyjnej roli krzemu.
Coraz częściej w sadownictwie stosuje się stymulatory zawierające ten pierwiastek w celu aktywacji naturalnych systemów odpornościowych roślin oraz stymulacji ich wzrostu i rozwoju. Indukują one systemowo działanie mechanizmów obronnych, pobudzają rośliny drzew do wytwarzania mocniejszych ścian komórkowych, a ponadto regulują proces pobierania makro- i mikroelementów. W znaczący sposób zwiększają tolerancję na suszę.
Niedostatek opadów ogranicza wzrost drzew oraz wyrastanie owoców. Rezultatem niedoborów wody jest pogorszenie wielkości i jakości plonu. Brak deszczu w okresie czerwcowego opadu jest szczególnie niebezpieczny. Istotnie wpływa na zrzucenie zawiązków. Konsekwencje suszy występującej w tym okresie są nie do nadrobienia przez drzewa, nawet jeśli w dalszej części sezonu występować będą odpowiednie ilości opadów. Warto zabezpieczyć sady przed tym newralgicznym okresem. Jedną z metod jest odżywienie plantacji krzemem. Efekty nawożenia krzemem najłatwiej jest zaobserwować wiosną lub latem podczas okresów deficytów wody. Zabiegi te redukują skutki suszy i innych stresów, minimalizują obciążenie pestycydami, a tym samym stwarzają możliwość zwiększenia poziomu plonowania i jakości tego plonu.
Odczuwane już obecnie w niektórych regionach kraju skutki deficytu wody wskazują, że zabiegi takie należałoby przeprowadzić niezwłocznie, także prewencyjnie tam, gdzie rośliny wydają się jeszcze nie być zagrożone suszą.
tekst: Anna Rogowska (fot. H.C.)