O tym, jakie problemy czekają nas w najbliższym czasie w ochronie jabłoni i grusz mówił Szymon Jabłoński, specjalista ds. doświadczalnictwa z firmy Bayer.
Zauważył, że ten sezon wegetacyjny różni się od poprzednich. Przede wszystkim dlatego, że po raz pierwszy od kilku sezonów w zimie wystąpiły niskie temperatury, nawet do -30 st. C, które spowodowały uszkodzenia. Na szczęście wiosną pogoda sprzyjała regeneracji tkanek. Więcej niż zazwyczaj było także opadów deszczu. W Kozietułach (gm. Mogielnica) w kwietniu spadło 51,4 l/m kw.
W maju pogoda nie sprzyja wykonywaniu zabiegów ochronnych w sadzie. Niektórzy sadownicy przed majówką starali się wykonać zabiegi kontaktowe przeciwko parchowi jabłoni. Ci, którzy nie zdążyli, mieli utrudnione zadanie po 3 maja, bo pogoda znów nie była korzystna. Opady deszczu i silny wiatr uniemożliwiały wykonanie zabiegu, a niskie temperatury powietrza determinowały dobór substancji czynnej.
- Silne wiatry są oczywiście przeszkodą, ale z drugiej strony skracają czas trwania infekcji, bo jeśli nie ma wilgoci na roślinie, to zarodniki workowe nie kiełkują, choć oczywiście zachowują żywotność nawet do 2 dni – powiedział Jabłoński.
Więc skoro na jutro zapowiadane są opady deszczu, to może dojść do infekcji. Warunki pogodowe będą określały to, jakimi produktami będziemy mogli walczyć z chorobą.
- W przypadku produktów kontaktowych nie musimy obawiać się niskich temperatur, bo one nie spowodują osłabienia działania produktu. Gorzej, gdy będziemy musieli sięgnąć po produkty interwencyjne. Wtedy, o ile potwierdzi się jutrzejszy duży wysiew, pewnie trzeba będzie poczekać z zabiegiem do niedzieli, bo ma być cieplej – zaznaczył Jabłoński.
Chłodna pogoda spowodowała także rozciągnięcie w czasie wylęgania się szkodników. Ekspert ocenił, że w tym sezonie nie było dobrego momentu na ich zwalczanie przed okresem kwitnienia. Zwrócił uwagę na pojawiające się zagrożenie ze strony mszycy jabłoniowo-babkowej. W tym przypadku polecił preparat Sivanto Prime.
- To nowy insektycyd, oparty o flupyradifuron. Przed kwitnieniem należy go zastosować w dawce 0,4 l/ha, a po okresie kwitnienia w dawce 0,9 l/ha – zaznaczył Jabłoński.
Ekspert przedstawił także doświadczenie, z którego wynikało, że skuteczność Sivanto Prime przed kwitnieniem utrzymywała się bardzo długo – do 30 dni po zabiegu nie pojawiła się żadna mszyca. Zabieg można też wykonać po kwitnieniu. Wtedy efekt widać już po 24 godzinach.
Jabłoński zwrócił też uwagę na zagrożenie ze strony patogenów pochodzenia grzybowego w okresie kwitnienia. Wśród nich wymienił parcha i mączniaka, ale także choroby przechowalnicze, mające początek w okresie kwitnienia (czyli sucha zgnilizna przykielichowa, miękka zgnilizna przykielichowa, zgnilizny przykielichowe, choroby gniazda nasiennego).
Do ochrony sadów przed tymi chorobami polecił dwuskładnikowy preparat Luna Experience.
Jeśli zaś chodzi o sady gruszowe, w tym sezonie jest spory problem z rakiem bakteryjnym. Może też nasilać się także ryzyko ze strony sprawcy zarazy ogniowej.
- Pod kątem tych dwóch chorób można stosować preparat Luna Care – ocenił Jabłoński.
Ochrona po kwitnieniu i w czasie wzrostu zawiązków
Z kolei Barbara Błaszczyńska, doradca sadowniczy Agrosimex poruszyła temat ochrony sadów w okresie tuż po kwitnieniu drzew i w czasie wzrostu zawiązków.
Zaznaczyła, że jest to okres kontynuacji walki z mączniakiem i parchem jabłoni, a także ze szkodnikami: z przędziorkiem chmielowcem, pordzewiaczem jabłoniowym, mszycami (głównie z jednym z dwóch najgroźniejszych gatunków – bawełnicy korówki), owocówką jabłkóweczką, owocnicami, pryszczarkiem, toczykiem gruszowiaczkiem, tarcznikiem, skorupikiem czy bielikiem klonowcem.
Jeśli chodzi o choroby, ekspertka zauważyła, że w ostatnich latach w wielu polskich sadach „wypracowano” apogeum presji mączniaka w sadach.
- Choroba nasila się już od kilku lat i chyba nie przerwała tego ostatnia mroźniejsza zima. W sezonie odnotowuje się 20 lub więcej cykli infekcji wtórnych, które trwają do 3-4 tygodni po kwitnieniu. Najobfitsze wysiewy są od końca V i w VI, ale o efektywności ochrony decydują pierwsze tygodnie rozwoju choroby – zauważyła Barbara Błaszczyńska.
Na co zwrócić uwagę w ochronie odmian wrażliwych na tę chorobę? Zdaniem ekspertki zabiegi należy prowadzić systematyczne i konsekwentne co 7-10 dni w okresie do 3-4 tygodni po zakończeniu kwitnienia, zabezpieczając kolejne rosnące pędy i pojawiające się nowe liście czy kwiaty, łącząc zabiegi na mączniaka z tymi na parcha.
- Nie kończmy ochrony zbyt wcześnie, prowadźmy ją aż do zakończenia aktywności pąków wierzchołkowych na długopędach, aby zminimalizować stopień zakażenia formujących się pąków wpływający na potencjał choroby na kolejny rok. W sadach z dużą presją mączniaka lepiej wykonać o jeden zabieg za dużo niż o jeden za mało – zaznaczyła Błaszczyńska.
Dodała, że ochrona chemiczna musi być zawsze sprzężona z tą agrotechniczną i mechaniczną, bo te zabiegi pozwolą na ograniczenie ilości aplikacji chemicznych i kontrolowanie choroby.
- Walkę z mączniakiem wydłużamy jeszcze o kolejne 2-3 tygodnie do połowy lipca tylko w kwaterach odmian bardziej wrażliwych (Idared, Paulared, Cortland, Jonagoldy, ewentualnie jeszcze Gala, Lobo), i w kwaterach, w których obserwuje się nadal wysoką presję - 30-40 proc. porażonych pędów – zaznaczyła.
Jeśli zaś chodzi o parcha, to w tym roku w wielu sadach jest bardzo duży potencjał infekcyjny, wynikający z dużej presji choroby w zeszłym roku.
- Ditianon i kaptan to podstawowe produkty zapobiegawcze w walce z parchem, ale w sadach, w których chcemy produkować owoce z maksymalnie 3-4 substancjami aktywnymi, krótko po kwitnieniu lub nawet nieco wcześniej, lepiej jest zastąpić ditianon kaptanem, gdyż ditianon ma długi czas rozkładu – oceniła.
Tuż po kwitnieniu drzew przypada strategiczny termin zwalczania mszyc. Problematyczna w zwalczaniu jest bawełnica korówka i mszyca jabłoniowo-babkowa. Preparaty oparte na acetamiprydzie w dawce 0,2 l/ha nie wyniszczają tych szkodników w zadawalającym stopniu - w efekcie kilka dni po zabiegu ich populacja potrafi się szybko odbudować.
- Niestety, mamy bardzo ograniczoną liczbę preparatów zarejestrowanych do walki z bawełnicą. Szkodnik ten wymaga dwóch zabiegów po kwitnieniu, czyli oprócz acetamiprydu, należy zastosować spirotetramat (kwasy tetronowe) zawarty w produkcie Movento 100 SC – powiedziała. I przedstawiła warianty ochrony z użyciem tego środka.
Dolistne dokarmianie
Kwestię dokarmiania drzew w okresie intensywnych podziałów komórkowych omówił Szymon Kamiński, dyrektor ds. marketingu i specjalista ds. sadownictwa Bioagris.
Zauważył, że ten sezon opóźniony jest o nawet dwa tygodnie w stosunku do poprzedniego, a w sadach mamy dopiero fazę różowego pąka.
Zabiegi dolistne, które należy wykonać, są uzupełnieniem zabiegów doglebowych. Zanim nastąpią podziały komórkowe należy podać azot, bor i cynk. Te dwa ostatnie wpływają na utrzymanie kwiatów i zawiązków. Należy dostarczyć je po zbiorach.
Kolejnymi ważnymi mikroelementami są molibden, mangan i żelazo.
- Rzadziej o nich myślimy, ale są równie ważne dla prawidłowego przebiegu procesów chemicznych w komórkach – zaznaczył Kamiński.
Co możemy zrobić obecnie, przed kwitnieniem? Specjalista radzi, by sięgnąć, np. po aminokwasy, które są dobrym źródłem energii dla roślin. Poleca także algi, poliaminy i cytokininy – te ostatnie wspierają wykorzystywanie giberelin.
Kamiński zaznaczył, że w najważniejszym okresie, czyli podczas kwitnienia drzewa muszą mieć dostęp do wapnia. W tej fazie stosowane są głównie produkty, które wykorzystują zjawisko pompy auksynowo-wapniowej.
Podczas wzrostu zawiązków należy zastosować dolistnie azot, magnez i wapń.
- Niedoceniana w tym okresie jest siarka, a coraz częściej widoczne są niedobory tego składnika – zauważył ekspert.
Przy okazji zaznaczył, że nie należy stosować adiuwantów silikonowych, terpenowych czy olejowych w okresie 4-6 tygodni od początku kwitnienia. Lepiej sięgnąć wtedy po adiuwanty naturalne, np. żywicę sosny, które nabudowują warstwę woskową na młodych zawiązkach.
Nawożenie mikroelementami
Mikroelementy w nawożeniu jabłoni i grusz omówił dr Michał Szklarz, kierownik ds. sadownictwa i szkółkarstwa ADOB. Zaprezentował objawy niedoborów składników. Na młodych liściach można doszukiwać się tych mało mobilnych, jak żelaza, cynku, miedzi, boru, wapnia czy siarki. Na liściach o średnim wielu występują niedobory molibdenu, a na najstarszych azotu, fosforu, potasu i magnezu.
Zaznaczył, że na pobieranie składników pokarmowych bardzo duży wpływ ma pH.
- Jeżeli pH jest za wysokie, to zaczynają się problemy z niedoborem mikroelementów, zwłaszcza żelaza. Przy pH powyżej 7 dostępność mikroelementów z gleby dla roślin jest mała, a przy pH niższym od 5,5 dobra – powiedział.
Przypomniał, że dla jabłoni i grusz pH powinno wynosić 6,2-6,7. Podkreślił, że przy nawożeniu dolistnym mikroelementami warto sięgnąć po chelaty (związek chemiczny i kation metalu).
- W przeciwieństwie do kompleksów, chelaty mają wysoką stałą trwałość, są stabilne w wysokim pH i w obecności fosforanów i wodorowęglanów. Nasze chelaty są 100 proc. – zaznaczył dr Szklarz.
Wyjaśnił, że jedynym biodegradowalnym związkiem chelatującym jest IDHA. Wśród chelatów IDHA wymienił nawóz Adob Ca IDHA, który skutecznie zapobiega niedoborom wapnia, zmniejsza podatność roślin na infekcje, wspomaga równomierne dojrzewanie i zwiększa jędrność owoców i zdolność przechowalniczą.
Dr Michał Szklarz polecił też nawozy w technologii 2.0 o obniżonym napięciu powierzchniowym.
- Innowacyjna technologia 2.0 poprawia przyswajalność składników pokarmowych przez liście i zwiększa efektywność działania nawozu. Gwarantuje lepsze pokrycie blaszki liściowej i lepszą absorbcję składników pokarmowych przez rośliny – zaznaczył dr Szklarz.
Jak stosować zabiegi dolistne? – Najlepiej wykonywać takie zabiegi po zachodzie słońca. Nad ranem też jest dobrze, ale bywa rosa, więc możemy stracić część cieczy roboczej – powiedział ekspert.
Do nawożenia doglebowego grusz polecił ADOB Fe HBED. - To wysokiej jakości nawóz w formie emulsji, który stanowi doskonałe źródło żelaza – zaznaczył.
Zaprezentował także program nawożenia dolistnego jabłoni i gruszy.
Poprawa zawiązywania owoców
Natomiast o zabiegach poprawiających zawiązywanie owoców oraz regulacji wzrostu i owocowania powiedział Wojciech Kukuła, crop manager ds. sadownictwa Chemirol. Zwrócił uwagę na czynniki obniżające jakość owoców po kwitnieniu, np. przymrozki, które powodują ordzawienia. Z kolei nadmierny wzrost wegetatywny wpływa na stymulacje rozwoju chorób i szkodników i przekłada się na niedostateczne doświetlenie wnętrza korony. Jeśli natomiast nie wystąpią przymrozki może pojawić się zbyt duża ilość zawiązków w koronie.
Wojciech Kukuła zaznaczył, że poprawę jakości owoców możemy uzyskać nawet w niesprzyjających warunkach poprzez stosowanie odpowiednich rozwiązań.
Do regulacji wzrostu i dojrzewania roślin polecił gibereliny należące do fitohormonów.
- Najbardziej rozpowszechnioną gibereliną jest kwas giberelinowy oraz GA4 i GA7. Dlaczego warto je stosować? Przede wszystkim dlatego, że przeciwdziałają ogołoceniom na młodych pędach i wzmacniają rozety liściowe. Poza tym stymulują wydłużanie i powiększanie się komórek roślinnych. Wpływają też na strukturę skórki owoców, zapobiegając ordzawieniom – powiedział Kukuła.
Do ograniczania ordzawienia owoców jabłoni i polepszenia ich jakości ekspert polecił Novagib 010 SL (z najczystszą GA4 na rynku). W przypadku grusz produkt ten poprawia zawiązywanie owoców. Aplikację Novagibu należy wykonać możliwie jak najszybciej po wystąpieniu uszkodzeń przymrozkowych (w ciągu 24-48 h). Z doświadczenia, które zostało przeprowadzone przez Fine Agrochemicals, producenta Novagibu, wynika, że po wykonaniu trzech zabiegów tym produktem na odmianie Golden Delicious udało się zredukować ordzawienia o prawie 24 proc.
Z kolei do zahamowania wzrostu wegetatywnego Kukuła polecił produkt Kudos (proheksadion wapnia). Substancja ta jest inhibitorem biosyntezy giberelin i zmniejsza wzrost pędów oraz skrócenie międzywęźli. W rezultacie polepsza się cyrkulacja powietrza oraz przenikanie światła wewnątrz korony i potrzeba mniejszego nakładu pracy na cięcie drzew.
- Warto rozważyć, czy od razu zastosować pełną dawkę, czy lepiej podzielić na mniejsze dawki. To może się przydać, gdy wystąpi przymrozek i chcemy ograniczyć naturalne opadanie zawiązków – zaznaczył ekspert.
Natomiast do przerzedzania polecił produkt Exilis, oparty o 6-benzyloaminopurynę. Substancja ta, absorbowana przez młode owoce i liście, redukuje procesy fotosyntezy i stymuluje respiracje i podziały komórkowe.
Zobacz zapis webinarium!