Minikiwi rozpoczyna wegetację bardzo wcześnie. W tym roku miało to miejsce w połowie marca.
- Od tego momentu młode, rozwijające się pąki są narażone na uszkodzenia przez przymrozki wiosenne – wyjaśnia dr hab. Piotr Latocha, prof. SGGW w Warszawie i prezes Stowarzyszenia Plantatorów MiniKiwi.
Ekspert zauważa, że w tym roku mieliśmy do czynienia nie tyle z przymrozkami, ile z mrozem. W połowie marca temperatury spadły bowiem do – 10°C.
- Przymrozki te uszkodziły w znacznej mierze rośliny – informuje dr hab. Piotr Latocha.
"Piękny widok, ale przez łzy"
Oczywiście, plantatorzy próbują walczyć z przymrozkami, stosując najczęstsze metody, m.in. deszczowanie. Dr Latocha przyznaje, że tego typu instalacje wyglądają spektakularnie.
- Jest to piękny widok, ale przez łzy – mówi naukowiec.
Minikiwi wytrzymuje przymrozki do -5°C, o ile wystąpią one w dość wczesnej fazie rozwojowej rośliny.
- W późniejszych fazach konieczna jest ochrona przed przymrozkami – wyjaśnia dr Latocha.
I przypomina ubiegłoroczną sytuację, kiedy to przymrozki wystąpiły bardzo późno, w maju.
- Wtedy wielu plantacji nie udało się uratować, a straty były bardzo duże. Praktycznie większość plantacji nie owocowała – dodaje ekspert.
W poniższym filmie dr Latocha prezentuje na przykładzie gospodarstwa Jacka Kostrzewy z okolic Grójca, jak wygląda deszczowanie i w jakim celu stosuje się tę metodę.
Minikiwi to odmiana aktinidii. Wyhodowano ją w Szkole Głównej Gospodarstwa Wiejskiego w Warszawie. W Polsce zyskuje coraz większą popularność, zarówno wśród sadowników, jak i konsumentów. Największe plantacje mieszczą się w okolicach Grójca.
ksz, fot. SGGW
ksz, fot. SGGW