Za nami kolejny trudny sezon wegetacyjny, obfitujący w zjawiska pogodowe, które w wielu rejonach sadowniczych spowodowały liczne problemy.
Po pierwsze – wiosenne przymrozki, które pozostawiły na owocach trwały ślad w postaci ordzawień i/lub deformacji owoców oraz w niektórych sadach znacznie ograniczyły wielkość plonów.
Po drugie – opady gradu, wpisujące się na stałe w problemy sadownicze. Rozległość uszkodzeń zależała od intensywności i wielkości opadu. Mamy więc do czynienia z całą gamą uszkodzeń – od niewielkich, praktycznie niewidocznych, poprzez lekkie zagłębienia, do znacznych uszkodzeń nierzadko z przecięciem skórki owoców.
Akceptowalność nieznacznie uszkodzonych owoców w handlu zależy najczęściej od ogólnej jakości owoców w danym sezonie. Przestrzegam jednak przed umieszczaniem w obiektach przechowalniczych (zwłaszcza w kontrolowanej atmosferze) owoców ze znacznymi uszkodzeniami, ponieważ mogą okazać się towarem niehandlowym (na rynku owoców świeżych), a poniesione koszty przechowywania jeszcze bardziej pogorszą wynik finansowy.
Po pierwsze – wiosenne przymrozki, które pozostawiły na owocach trwały ślad w postaci ordzawień i/lub deformacji owoców oraz w niektórych sadach znacznie ograniczyły wielkość plonów.
Po drugie – opady gradu, wpisujące się na stałe w problemy sadownicze. Rozległość uszkodzeń zależała od intensywności i wielkości opadu. Mamy więc do czynienia z całą gamą uszkodzeń – od niewielkich, praktycznie niewidocznych, poprzez lekkie zagłębienia, do znacznych uszkodzeń nierzadko z przecięciem skórki owoców.
Akceptowalność nieznacznie uszkodzonych owoców w handlu zależy najczęściej od ogólnej jakości owoców w danym sezonie. Przestrzegam jednak przed umieszczaniem w obiektach przechowalniczych (zwłaszcza w kontrolowanej atmosferze) owoców ze znacznymi uszkodzeniami, ponieważ mogą okazać się towarem niehandlowym (na rynku owoców świeżych), a poniesione koszty przechowywania jeszcze bardziej pogorszą wynik finansowy.