StoryEditor

Przyspieszyć drewnienie pędów

Jednym ze sposobów na poprawę skuteczności zabiegów ochrony sadów jest szybkie zakończenie wzrostu pędów i przyspieszenie ich drewnienia.

Z roku na rok wykonujemy coraz więcej zabiegów owadobójczych. Związane jest to między innymi z ociepleniem klimatu. Wysokie temperatury skracają rozwój poszczególnych pokoleń szkodników, sprzyjają też rozwojowi szkodników ciepłolubnych. Z tego powodu coraz więcej mamy problemów z mszycami, również z bawełnicą korówką. Nietypowy przebieg pogody sprawił w tym roku, że np. zwójkówki pojawiły się dopiero w czasie kwitnienia, co spowodowało, że zabiegi wykonane w tradycyjnym okresie (na zielony/różowy pąk) nie mogły ich ograniczyć – stąd ogromne problemy ze zwójkami w chyba wszystkich sadach jabłoniowych.

Nietypowy sezon i walka z wieloma szkodnikami spowodowały wielokrotne użycie preparatów owadobójczych i problemy z ich rotacją. W wielu sadach już na początku czerwca sadownicy mieli wykonane np. po dwa zabiegi preparatami Coragen, Teppeki, a także opartymi na acetamiprydzie (Piorun, Mospilan). W takim sezonie „przepisowe” zwalczanie szkodników staje się problematyczne. A wymagania względem pozostałości ś.o.r. w owocach rosną i nie ma już mowy o ich beztroskim stosowaniu z nadzieją, że „może się nikt nie dopatrzy”. Trzeba też zwracać uwagę na ochronę owadów pożytecznych – to one są naszymi największymi sprzymierzeńcami w ograniczaniu szkodników. Drapieżne biedronki, złotooki czy dobroczynek gruszowy powinny być tak samo pod naszą opieką jak owady zapylające.

W drugim tygodniu czerwca w grójeckich sadach pojawiły się masowe naloty zielonej mszycy jabłoniowej. Trzeba pamiętać, że w przypadku mszyc ważne jest stłumienie problemu w zarodku. Jeśli przegapimy początek i dopuścimy do masowego wystąpienia mszyc – walka z nimi staje się niezwykle trudna. Przyspieszenie wegetacji sprawiło, że w tym czasie wiele pędów już zakończyło swój wzrost wegetatywny – te pędy pozostały wolne od mszyc. Jest to zrozumiałe – pędy, które zakończyły swój wzrost twardnieją i stają się dla tych owadów nieatrakcyjne. Wolą one pędy ciągle rosnące, mające na wierzchołku miękką, delikatną tkankę, w którą łatwo się wkłuć aparatem ssącym.

Doradcy zwracają uwagę, że jednym ze sposobów na ograniczenie problemu mszyc w drugiej części sezonu jest szybkie zakończenie wzrostu i drewnienie pędów. Z tego względu przewiduje się powszechniejsze niż dotąd stosowanie preparatów ograniczających wzrost wegetatywny i przyspieszających zakładanie pąków, takich jak Regalis i jego odpowiedniki. Pomimo dość wysokiej ceny znaczenie proheksadionu wapnia (substancja czynna Regalisu) będzie więc rosło.

Innym rozwiązaniem może być wykorzystanie „włoskiego” sposobu, który polega na wykonaniu zabiegu mieszaniną preparatów nawozowych Hascon M10 i Molystar. Pierwszy z nich jest nawozem fosforowo-potasowym (bez azotu) z dodatkiem mikroelementów (B, Mn, Mo) wykorzystywanym np. w szkółkach do hamowania wzrostu i przyspieszenia drewnienia pędów (w sadach stosowany jest w tzw. programach antyprzymrozkowych i do poprawy wybarwienia owoców). Natomiast Molystar jest roztworem nawozowym molibdenu, w sadach wykorzystywanym dość sporadycznie (zazwyczaj przed kwitnieniem). Dokarmianie molibdenem zazwyczaj ma na celu poprawę jakości pyłku i przyspieszenia przemian azotu, co przekłada się na efektywność zapylenia i wykształcenie większej ilości nasion. Jest to jednak pierwiastek śladowy i rośliny sadownicze pobierają go w bardzo niewielkich ilościach. Okazuje się jednak, że połączenie obu nawozów ma bardzo silne działanie ograniczające wzrost pędów, co warto wykorzystać, jeśli drzewa rosną zbyt mocno.

Jak przyrządzić taką ciecz? Przepis jest następujący: na 1000 litrów wody wlewamy 4 litry nawozu Hascon M10 oraz 0,5 litra nawozu Molystar. Mieszaninę powinniśmy użyć na 2 ha sadu (czyli 500 litrów cieczy/ha). Ważne jest, aby dawka Hascon M10 nie przekroczyła 2,5 litra /ha, co w środku sezonu może spowodować zbytnie zahamowanie wzrostu i negatywnie wpłynąć na wielkość owoców! Metoda jest warta wypróbowania, zwłaszcza że pozwala ograniczyć nie tylko wzrost pędów, ale i wydatki związane z ochroną przed mszycami w drugiej części sezonu. Koszt takiego zabiegu to ok. 90-100 zł/ha.

Innym sposobem na ograniczenie szkodników ssących w sadach to zastosowanie oprysków siarczanem magnezu lub siarczanem potasu, co powoduje przyparzenie mszyc i wykorzystywane jest głównie w ochronie przed miodówką gruszową. Podobne działanie może wykazywać węglan potasu.

Wspomniane zabiegi z użyciem nawozów wymagają użycia ich na suche liście i z dość małą ilością cieczy (nie powinna spływać), aby nie doszło oparzenia liści i ordzawienia owoców. Z tego samego powodu zabiegów tych nie powinno się też wykonywać w czasie intensywnej operacji słonecznej. Trzeba też uwzględnić podatność drzew na uszkodzenia liści i owoców, co nie wynika tylko z różnic odmianowych, ale też i z aktualnej kondycji roślin w danej kwaterze.

Aby ograniczyć pozostałości środków ochrony roślin w owocach będziemy coraz częściej wykorzystywać „pozytywne skutki uboczne” preparatów nawozowych. To chyba dobry kierunek. Możliwe też, że będziemy musieli pogodzić się z faktem, że nie zawsze nasze sady będą w 100% „czyste”, czyli całkowicie wolne od chorób i szkodników.

tekst: Zbigniew Marek, Green Eco Poland (fot. H.C.)

24. listopad 2024 07:26