Nauka, która płynie z minionych kilku miesięcy, powinna być podstawą do wyciągania wniosków na przyszłość. Czym mogą skutkować złe decyzje, które podejmowaliśmy pod wpływem presji otoczenia, niepewnej pogody czy bezsilności?
Szymon Jabłoński: Dyskusja o tym, co już za nami w ochronie sadów w tym sezonie, mogłaby trwać godzinami. Często powtarzane stwierdzenie, że kolejny raz pogoda nas zaskoczyła, jest w jakimś stopniu zasadne, ale najważniejsze jest pytanie – jak sobie poradziliśmy?
Szymon Kamiński: Z jednej strony dzięki częstym opadom deszczu choć na chwilę zapomnieliśmy o pogłębiającej się w skali kraju (oraz globalnie) suszy, która w ostatnich kilku sezonach dotkliwie dała o sobie znać. Z drugiej jednak strony woda opadowa spowodowała wzrost zagrożenia ze strony wielu chorób, a także olbrzymie problemy z utrzymaniem jakości, szczególnie owoców miękkich, jak truskawka czy czereśnia.
S.J.: Dlatego dzisiaj warto porozmawiać o tym, jak poprowadziliśmy ochronę w newralgicznych momentach sezonu wegetacyjnego, szczególnie w okresie kwitnienia oraz w początkowej fazie wzrostu zawiązków, gdyż jest to kluczowe dla zapewnienia odpowiedniej zdrowotności owoców, głównie jabłek oraz gruszek w okresie przechowywania.