W niedzielę i w nadchodzącym tygodniu czekają nas opady deszczu. Jedynie jutro w większej części kraju, m.in. w rejonie Grójca, Lublina i Sandomierza wyjrzy słońce. To okno pogodowe sadownicy z pewnością wykorzystają na intensywny zbiór jabłek w swoich sadach. Bo przy takiej przekropnej pogodzie jak dziś czy wczoraj nie ma szansy na wydajną pracę.
- Od kilku dni nieprzerwanie pada u nas intensywna mżawka. To praktycznie uniemożliwia zbiór, bo nim pracownicy dojdą na kwatery, to już są mokrzy. Próbowaliśmy z kilkoma zmianami, by pracowali np. po 3 lub 4 godziny. Ale to też spora logistyka i przede wszystkim nie tak łatwo zorganizować tyle ludzi do pracy de facto na pół dnia. Bo i stawka też jest za pół dnia. Dlatego na jutro, kiedy ma nie padać, zwołałem kogo się dało i od rana będziemy rwać – mówi nam pan Jacek, który prowadzi 18-ha sad w okolicach Warki.
Tak wyglądał wczoraj zbiór jabłek w deszczu w sadzie pana Mariusza Pagacza z Białej Rządowej k. WieluniaZ kolei w 32-ha sadzie pana Mariusza Pagacza z Białej Rządowej k. Wielunia rwacze, jeśli są już mocno przemoczeni, robią sobie przerwę na przebranie się i ogrzanie.
- Dobrze, że sad jest pod siatką. Bo chociaż od deszczu nie chroni, to jednak bardzo wycisza wiatr, więc przynajmniej ten problem odpada. Bo jak by nas, takich mokrych, jeszcze przewiało, to już przeziębienie murowane. A wiadomo, że w tych czasach lepiej unikać chorób - mówiła nam pracownica pana Mariusza.
Wczoraj w sadzie Pana Mariusza drobny, ale dokuczliwy deszcz padał cały dzień
Deszczowa pogoda to nie tylko problem ze zbiorem, ale także z rosnącą presją ze strony patogenów. Walka o jakość jabłka w tym roku jest więc bardzo nierówna i wszystko wskazuje na to, że trzeba się liczyć z istną plagą chorób przechowalniczych.
ksz
ksz
