Coraz częściej słyszy się o uszkodzeniach nawet ponad 50–60% plonu jabłek w sadach, mimo prowadzonej intensywnej ochrony (5–7 zabiegów chemicznych w sezonie). Te niepokojące przypadki z praktyki sugerują konieczność zweryfikowania dotychczasowych działań i wprowadzenia zmian w planowanej na ten sezon strategii ochrony.
Nie dotyczy to jednak wszystkich rejonów sadowniczych w Polsce, wielkość zagrożenia ze strony owocówki jabłkóweczki jest obecnie bardzo zróżnicowana. O małej presji ze strony owocówki mówimy, jeśli średnio na 1 pułapkę w sadzie/kwaterze odławia się w sezonie do około 50 sztuk motyli. Taka sytuacja ma miejsce najczęściej w większych obszarowo sadach, w sąsiedztwie których dominują uprawy rolnicze (np. Kujawy, Pomorze) przy systematycznie prowadzonym od wielu lat monitoringu zagrożenia ze strony owocówki. W takich sadach wystarczające było wykonanie tylko 1 lub w niektórych sadach – 2 zabiegów w sezonie, najczęściej po jednym na każde pokolenie owocówki.
Niestety, coraz częściej docierają sygnały z wielu rejonów Polski o nieradzeniu sobie z tym szkodnikiem, mimo niejednokrotnie intensywnie prowadzonej ochrony. Po ostatnich kilku bardzo gorących sezonach (2015, 2018 i 2019 r.) i ciepłych zimach, presja ze strony owocówki jabłkóweczki bardzo się tam zwiększyła. W takich sadach odławiano w pułapkach > 150–200 lub więcej motyli w sezonie i mimo prowadzenia bardzo intensywnej ochrony, nie uzyskiwano oczekiwanych efektów, a wręcz przeciwnie – straty w plonie jabłek sięgały nawet kilkudziesięciu procent. W wielu znanych mi przypadkach, ogromny wpływ na tak dużą presję i szkodliwość ze strony owocówki w tych lokalizacjach miało bliskie sąsiedztwo ekstensywnie prowadzonych sadów lub nieużytków sadowniczych.