fot. Przy dużej presji szkodnika i niewłaściwie poprowadzonej ochronie straty w plonie mogą wynieść kilkanaście lub nawet kilkadziesiąt procent.
W 2019 r. w niektórych lokalizacjach odnotowywano uszkodzenia jabłek nawet na poziomie kilkudziesięciu procent, i to mimo prowadzenia intensywnej ochrony (próg zagrożenia to tylko 1% uszkodzonych owoców w trakcie zbiorów). W wysokiej temperaturze szkodniki są bardziej płodne, intensywniej żerują (bo przyśpieszone są ich przemiany metaboliczne), wiosną wcześniej rozpoczynają rozwój, a kończą go później – np. motyle owocówki łapały się w pułapki jeszcze we wrześniu (nie jest więc wykluczone, że mamy niepełne trzecie pokolenie szkodnika), skraca się także czas rozwoju poszczególnych pokoleń.
W konsekwencji w wielu lokalizacjach w pułapki feromonowe odławiało się nawet po kilkaset motyli (150–200, a nawet ok. 300 szt.). Ponadto lawinowy wręcz wzrost populacji owocówki w niektórych lokalizacjach wynikał często z faktu sąsiedztwa sadów ekstensywnych lub zaniedbanych. Duża presja szkodnika w poprzednim sezonie będzie zagrażała plonom również w bieżącym roku, dlatego powinniśmy zweryfikować nasze podejście do ochrony. Silna i bardzo silna presja szkodnika plus niewielki błąd w ochronie i dodatkowo osłabione wysoką temperaturą działanie ś.o.r. mogą skutkować bardzo dużymi stratami w plonie owoców.
Przede wszystkim pułapki
W walce z owocówką fundamentalną rolę odgrywa systematyczny monitoring zagrożenia, polegający na cotygodniowym odczycie (od pierwszej dekady maja do zbiorów) ilości motyli odławianych w pułapkach feromonowych, wywieszanych w sadach jabłoniowych i gruszowych (szkody są odnotowywane również w uprawach grusz!).