Młode pokolenie sadowników coraz częściej porusza temat uprawy grusz. Czy są one perspektywicznym kierunkiem ? Zapraszamy na Szymonów rozmowy.
Szymon Jabłoński: Kolejny raz rozmawiamy o gatunku, który dla wielu stał się przekleństwem po kilku nieudanych sezonach produkcyjnych. Niektórzy po kilkunastoletniej przerwie powracają do marzenia o posiadaniu sadu gruszowego. Jeszcze inni, nie widząc przyszłości w produkcji jabłek, w miejsce wyrwanego sadu jabłoniowego postanawiają posadzić grusze. Wiesz co martwi mnie najbardziej?
Szymon Kamiński: Myślenie o tym tylko jak o inwestycji, która powinna przynieść duży zysk?
Sz.J.: Dokładnie! Każdy z nas wie w jakiej cenie można sprzedać gruszki wysokiej jakości, o odpowiednim kalibrze, po kilkumiesięcznym przechowywaniu, ale…
Sz.K.: …problem zaczyna się wtedy, gdy sad gruszowy jest dodatkiem do innej uprawy, a jego jedynym zadaniem jest poprawa atrakcyjności naszej oferty handlowej. Wiemy z jak dużą liczbą problemów musimy się zmierzyć, aby wyprodukować jakościowy owoc. Grusze są zupełnie inne w nawożeniu, ochronie czy agrotechnice niż jabłonie. Jeśli chcemy na gruszkach zarobić, najpierw musimy wiedzieć jak oraz w jakim systemie chcemy je wyprodukować.
Sz.J.: Poruszona przez Ciebie tematyka nie dotyczy tylko systemu prowadzenia sadu gruszowego, bo tych jest wiele i spotkać się możemy z wieloma opracowaniami, w których wymienione są wady i zalety systemów Y,V, Tatura, wrzeciono, superwrzeciono oraz ich przeróżnych modyfikacji.
Sz.K.: W każdym systemie wprowadzamy na hektar inną liczbę drzew, a na produktywność danej kwatery wpływ będzie miała również liczba przewodników ulokowanych w poszczególnym systemie. Im więcej przewodników tym więcej plonu – jednak taki system prowadzenia sadu gruszowego niesie ze sobą pewne trudności.
Sz.J.: Koszt drzewek, rusztowania – może być zaporą nie do pokonania. Dlatego wszystkim tym, którzy chcą rozpocząć przygodę z gruszką proponuję zacząć od wprowadzenia systemu wrzeciona, gdzie drzewka są posadzone w rozstawie 3–3,5 × 1,0m.
Sz.K.: Jeśli nauczymy się prowadzić sad w takiej formie, odpowiednio ciąć, nawozić oraz chronić to kolejnym krokiem może być zwiększenie trudności (podwyższenie poziomu) uprawy w postaci dodatkowych systemów prowadzenia korony. Zróbmy najpierw jeden mały krok, nie rzucajmy się na głęboką wodę.
Sz.J.: Pamiętajmy o tym, że nie odniesiemy sukcesu, nawet dzięki najbardziej zaawansowanej technologii, jeśli nie będziemy unikać podstawowych błędów – gruszka potrzebuje dużych ilości wody, jednak podawanych cyklicznie. Wymagania wodne rosną, gdy zamiast korony wrzecionowej posadzimy sad w systemie z czteroma przewodnikami. Musimy być świadomi kosztów, które za tym idą.
Sz.K.: Podobnie z nawożeniem – większe zapotrzebowanie na azot musi być skorelowane z wysoką zawartością przyswajalnego wapnia w glebie. Jeśli stosunek N do Ca będzie nieodpowiedni, ukaże się w postaci skorkowaciałego miąższu. Nie możemy również zapominać o wysokim zapotrzebowaniu na potas oraz bor, dodatkowo żelazo dla grusz jest jednym z najistotniejszych mikroelementów.
Sz.J.: Trudno o jednoznaczne wartości czy przedziały, którego nawozu ile wysypać. Wszystko musi być skorelowane ze szczegółową analizą chemiczną gleby, a pH ustabilizowane przed posadzeniem pierwszego drzewka, najlepiej w granicach 6–6,5, tzn. lekko kwaśne. Na ilość wysianego nawozu wpływ będzie miała liczba drzew/przewodników na kwaterze – czyli plon jaki uzyskamy. Często namawiamy na prowadzenie własnych doświadczeń choćby na niewielkiej części pola, z różnymi dawkami nawozów, co pozwoli znaleźć odpowiedni schemat nawożenia dla naszych warunków.
Sz.K.: Jedną z kluczowych kwestii przed posadzeniem sadu gruszowego jest podjęcie decyzji o tym, w jakim systemie ochrony chcemy wyprodukować owoce, czy zamierzamy zmniejszyć liczbę substancji aktywnych wykrywanych w owocach do konkretnego poziomu. Może chcemy wyprodukować w standardzie zero pozostałości lub (czego lepiej nie robić od razu) w standardzie baby-food?
Sz.J.: Powyższe powinno być poprzedzone solidną analizą rynku – jakie kierunki sprzedaży są rozwojowe, kto najchętniej kupuje gruszki, jaki przedział cenowy jest satysfakcjonujący dla konsumenta, jak również dla nas?
Sz.K.: Choć cena w dużej mierze jest uzależniona od wielkości gruszki, to coraz więcej sadowników zarabia dodatkowo na sprzedaży gruszek na rynki skandynawskie. Jednak standardy jakościowe owoców obowiązujące w tamtych regionach wymuszają produkcję gruszek w konkretnym, rygorystycznym systemie zera pozostałości. Jak widać po rezultatach wielu polskich sadowników – da się!
Sz.J.: Przyszłość będzie należała do owoców cechujących się dodatkowymi walorami prozdrowotnymi. Niestety nagonka ludzi nie związanych z branżą rolniczą, kwestionujących zasadność stosowania środków ochrony roślin, krzyczących o wysokiej chemizacji naszego rolnictwa/ogrodnictwa sprawiła, że konsument zaczyna postrzegać owoce w kategorii "skażony" chemią, a nie "zdrowy sam w sobie".
Sz.K.: Dlatego musimy znaleźć dodatkowy atut dla naszej produkcji, a ograniczanie syntetycznych środków chemicznych (tzw. twardych pestycydów) na korzyść tych pochodzenia naturalnego (biologicznych, biotechnicznych) jest idealnym rozwiązaniem. Na polskim rynku funkcjonują firmy specjalizujące się w doradztwie czysto technologicznym, nie tylko produktowym, które wspierają w uzyskaniu określonych celów jakościowych w produkcji gruszek.
Sz.J.: Dobranie odpowiedniego partnera do współpracy na pewno pomoże w uzyskaniu lepszych efektów, szybciej niż zakładaliśmy, może również otworzyć nowe kierunki zbytu owoców.
Sz.K.: Na koniec pamiętajmy o bardzo ważnej kwestii – jakość materiału szkółkarskiego! Nasze problemy z sadem gruszowym bardzo często zaczynają się w momencie zakupu niekwalifikowanego materiału nasadzeniowego. Dlatego kupujmy tylko u sprawdzonego szkółkarza!