Choć tego typu maszyna nie jest niczym nowym w sadownictwie, jej polska wersja ma być konkurencyjna wobec zachodnich technologii. Co ją wyróżnia? Kto ją stworzył? Czy polskie sadownictwo czeka rewolucja?
Zgrany duet
Edmund Kowalski prowadzi 50-hektarowe gospodarstwo sadownicze (gm. Rybno), w którym uprawia głównie jabłonie. Ponadto od 10 lat jest dilerem maszyn zachodniej produkcji. – Zawsze fascynowały mnie nowinki techniczne – opowiada. – W pewnym momencie stwierdziłem, że choć Polska jest liderem w produkcji jabłek na świecie, to wciąż kupujemy sprzęt od Holendrów, Hiszpanów czy Włochów. Pomyślałem więc, czemu by nie skonstruować czegoś swojego?
Wtedy pan Edmund poznał Piotra Kobuchowskiego, inżyniera konstruktora maszyn. – Od razu wiedziałem, że to z nim będę mógł realizować swoje pomysły – wspomina sadownik. Pan Edmund sypie pomysłami jak z rękawa, często – wydawać by się mogło – mocno futurystycznymi, ale pana Piotra to nie zraża, tylko z entuzjazmem przystępuje do ich realizacji. Jak tłumaczy, pomysły na dobrą maszynę powinno podsuwać samo życie, a nie przypadkowość. Tak właśnie było z kombajnem Aplider.