Monikę i Marka Szymaniaków z sadownictwem wiąże wielopokoleniowa tradycja. Rodzice pana Marka w latach 60. założyli własne gospodarstwo, w którym najpierw uprawiali truskawkę, później również jabłonie, m.in. popularną wówczas odmianę McIntosh.
W rodzinie pani Moniki tradycje te sięgają jeszcze dalej – jej prapradziadek, Łukasz Cybulski, w 1917 r. kupił tzw. resztówkę dworu w Żelaznej (okolice Chynowa), gdzie w 1920 r. wybudował jedną z pierwszych w okolicy przechowalni na owoce, która zachowała się do dzisiaj. Była to kamienna budowla zagłębiona w ziemi. Jej podłogę stanowił grunt, a sklepienie było zrobione z desek. Przez specjalny otwór w ścianie owoce były transportowane w dół i tam przechowywane w skrzynkach – tzw. półkach albo szufladach – o wymiarach 60 × 120 cm, które ustawiano jedną na drugiej po siedem w kolumnie. Skrzynki te były zbite z heblowanych desek i miały wysokie nóżki, co zapewniało owocom swobodny przepływ powietrza. W samym pomieszczeniu cyrkulację powietrza umożliwiały nawiewne i wywiewne szyby wentylacyjne. Funkcję składu opakowań i przygotowania owoców do sprzedaży pełniło drugie, górne pomieszczenie.
Dziś w około 23-hektarowym gospodarstwie państwa Szymaniaków w Starej Warce (gm. Warka) nie ma kamiennej piwniczki; stoi za to obiekt z kontrolowaną atmosferą, mieszczący 800 ton jabłek.
Postawili na jakość
Podstawę produkcji w gospodarstwie stanowią przede wszystkim jabłonie. Uprawiane są tu takie odmiany, jak Golden Delicious, Szampion, Jonaprince, czerwony Ligol, a także trochę Najdareda i Glostera.
– Gala, choć dobrze się sprzedaje, nie sprawdziła się w naszym sadzie. Żywotność drzew tej odmiany jest bardzo krótka (około 8 lat), a plon nieadekwatny do nakładów, jakie trzeba włożyć w ich prowadzenie – mówi pan Marek.