O produkcji jabłek bio oraz konwencjonalnych bez pozostałości w polskich realiach sadowniczych mówił Bartosz Jankowski z Perfect Fruits i sadownik Maciej Szwedo.
- Katalizatorem wszelkich zmian są przeszkody, jakie napotykamy. W ciągu minionych lat widzieliśmy w polskim sadownictwie ewolucję odmianową, głębokie zmiany w agrotechnice oraz wyraźne zwiększenie wydajności plonu z jednego ha. W wielu kręgach sadowniczych powszechny jest pogląd, że wysoki plon z hektara wiąże się z doskonałym wynikiem finansowym, w myśl powiedzenia „Jest masa, jest kasa”. Pogląd pewnie słuszny, ale pokolenie wstecz. Dziś często okazuje się błędne. Odpowiedzi udziela rynek naszych zachodnich sąsiadów i trendy, które wiele lat temu na nim zagościły – wyjaśnia Bartosz Jankowski.
Dobry pomysł i własna marka szansą na eko sukces
Trendy te wraz ze swoim tatą podpatrzył m.in. Maciej Szwedo z Wiązowni (woj. maz.). Jak sam mówi, do szukania nowych rozwiązań skłoniły go przeróżne problemy, które napotkał podczas swojej sadowniczej działalności. Przede wszystkim sad pana Macieja położony był w niedogodnej lokalizacji - z jednej strony szkoła, z drugiej osiedle domków jednorodzinnych. Sadownik uznał jednak, że te przeciwności należy przekuć w atut. Bo przecież sad jest odosobniony od innych upraw. Mieści się w otulinie Mazowieckiego Parku Krajobrazowego i starodrzewu, które są buforem dla fauny i flory.
- Ta bioróżnorodność i dopasowanie się do otoczenia było dużym atutem dla produkcji ekologicznej - zaznacza Szwedo. Dlatego decyzja o rozpoczęciu produkcji ekologicznej była dla niego prosta i oczywista. Sadownik zaznacza jednak, że początki uprawy wcale nie były łatwe. Ale w przezwyciężaniu problemów pomogły mu wyjazdy studyjne do innych krajów. Tam miał okazję podpatrzeć różne ciekawe rozwiązania i adaptować je w swojej uprawie.
- Tata zawsze mi powtarzał, że trzeba jeździć, zwiedzać, rozmawiać i podglądać, jak wygląda produkcja w innych miejscach na świecie. Dzięki temu zdobyłem doświadczenie, które pomaga mi w nowym podejściu do produkcji i daje wiatr w żagle, by mimo przeciwności pracować nad własną marką i ekologicznymi produktami – zaznacza Szwedo.
Szansą dla niego była budowa lokalnego targowiska, bo dała możliwość dotarcia do konsumentów. Związał się także z firmą Perfect Fruits poprzez uczestnictwo w ich systemie produkcji opracowanym przez praktyków wraz z wiodącymi naukowcami z instytucji badawczych w Europie. Program ten daje gwarancję uzyskania najwyższej jakości owoców, w zgodzie z naturą.
Poza tym pan Maciej wchodzi w bezpośrednią relację z konsumentem. Organizuje więc wycieczki po sadzie i wyjaśnia gościom, w jaki sposób uprawia jabłka. Stara się produkować takie owoce, które chętnie zjedzą klienci. A poszukują oni jabłek jędrnych, chrupkich, soczystych i słodkich.
Ponieważ w produkcji ekologicznej jest sporo jabłek II klasy, pan Maciej nieustannie szuka sposobu na ich sprzedaż, przetworzenie i zaskakiwanie klientów. W przyszłości planuje zbudować sieć jabłkomatów, dostępnych całą dobę. Konsumenci będą mogli w nim nabyć produkty prosto z jego sadu.
- Budowanie lokalnej marki to bardzo powolny proces i trzeba planować go w dłuższej perspektywie – podkreśla Szwedo.
Komu opłaca się produkcja jabłek bio?
Jankowski uważa, że uprawa jabłek bio czy bez pozostałości opłaca się każdemu, kto widzi, że obecna produkcja nie pozwala mu się rozwijać, a zmiany w niej są pozorne.
- Każdemu, kto jest młodym duchem odważny i otwarty na wiedzę i rozwój. Każdemu, kto dostrzeże gigantyczny potencjał tego produktu i chcę podjąć wyzwania. Pamiętajmy, że potencjał tego rynku jest naprawdę olbrzymi – wyjaśnia Jankowski.
Zaznacza, że na rynku niemieckim i innych zachodnich produkty eko zdobywają uznanie klientów. Potwierdzają to handlowcy z dużych sieci, mówiąc, że wzrost sprzedaży jabłek bez pozostałości rośnie w bardzo dużym tempie, nawet 1000 proc. rocznie.
Kamila Szałaj