Tradycja rodzinna zobowiązuje. Potwierdzają to Małgorzata i Tomasz Solisowie z Mikołajówki (woj. lubelskie), których przodkowie już w XIX w. prowadzili sad. Gospodarze postanowili kontynuować ten zwyczaj i dziś na 16 ha uprawiają ekologiczne jabłka, gruszki, śliwki, czereśnie, wiśnie i morele. By zdywersyfikować źródło dochodów, sięgnęli po unijne środki pomocowe i założyli gospodarstwo agroturystyczne. Gościom oferują warsztaty kulinarne, zagrodę edukacyjną, doradztwo w uprawie drzew oraz relaks w ruskiej bani i tężni solankowej. Ale prawdziwym hitem jest cydrownia, która jako pierwsza na Lubelszczyźnie rozpoczęła produkcję cydru rzemieślniczego. Państwo Solisowie prezentują gościom jej działalność zarówno od strony technologicznej, jak i prawnej.
Szczęśliwe przypadki
Pierwszy cydr u Solisów powstał… przez przypadek. W 2008 r. gospodarze wyprodukowali sok jabłkowy. Nie wszystko udało im się sprzedać do sklepów, a to co zostało – sfermentowało, zamieniając się w alkohol.
– Trochę szkoda było nam to wylać. Spróbowaliśmy więc, jak smakuje taki sfermentowany sok, i ku naszemu zdziwieniu okazało się, że wyszedł całkiem przyzwoity trunek – śmieje się pan Tomasz.
Ale na produkcję cydru na większą skalę państwo Solisowie zdecydowali się trochę później. Tu też pomógł przypadek. Otóż w skrzyni na strychu znaleźli dawny przepis dziadka na jabłecznik – tak kiedyś mówiono na cydr. I postanowili z niego skorzystać.
– Zdobyliśmy akcyzę, co nie było wcale takie proste. Okazało się, że musimy się zarejestrować w MRiRW jako producent napojów fermentowanych. Czyli zupełnie inaczej niż winiarze – oni rejestrują się w KOWR i tylko zgłaszają swoje winiarnie. Naszą cydrownię musiał natomiast odebrać sanepid. Mamy także więcej obciążeń podatkowych i formalnych niż producenci wina, bo podlegamy Urzędowi Skarbowo-Celnemu, który musi być informowany o wszystkich czynnościach, jakie wykonujemy w cydrowni i może nas kontrolować. Ale pomimo tych trudności udało nam się rozkręcić produkcję cydru i dziś produkujemy „Cydr Sadownika”. Ma on smak wytrawnego, jasnego wina i już zdobył uznanie konsumentów – mówi Tomasz Solis.
– Trochę szkoda było nam to wylać. Spróbowaliśmy więc, jak smakuje taki sfermentowany sok, i ku naszemu zdziwieniu okazało się, że wyszedł całkiem przyzwoity trunek – śmieje się pan Tomasz.
Ale na produkcję cydru na większą skalę państwo Solisowie zdecydowali się trochę później. Tu też pomógł przypadek. Otóż w skrzyni na strychu znaleźli dawny przepis dziadka na jabłecznik – tak kiedyś mówiono na cydr. I postanowili z niego skorzystać.
– Zdobyliśmy akcyzę, co nie było wcale takie proste. Okazało się, że musimy się zarejestrować w MRiRW jako producent napojów fermentowanych. Czyli zupełnie inaczej niż winiarze – oni rejestrują się w KOWR i tylko zgłaszają swoje winiarnie. Naszą cydrownię musiał natomiast odebrać sanepid. Mamy także więcej obciążeń podatkowych i formalnych niż producenci wina, bo podlegamy Urzędowi Skarbowo-Celnemu, który musi być informowany o wszystkich czynnościach, jakie wykonujemy w cydrowni i może nas kontrolować. Ale pomimo tych trudności udało nam się rozkręcić produkcję cydru i dziś produkujemy „Cydr Sadownika”. Ma on smak wytrawnego, jasnego wina i już zdobył uznanie konsumentów – mówi Tomasz Solis.
Cydrownia na 10 tys. litrów
W specjalnie zaadoptowanym na cydrownię budynku gospodarczym stoją dziś trzy tysiąclitrowe zbiorniki akcyzowe. Jest też prasa do wytłaczania soku z rozdrabniaczem i zbiorniki buforowe.
– Gotowy cydr też tu przechowujemy, ale docelowo na dojrzewalnię chcemy zaadoptować piwnicę sadowniczą po dziadkach. Jest ona w pełni zagłębiona w ziemię z łukowym sklepieniem 7,5 m w szczycie – wyjaśnia pan Tomasz.
Z taką aparaturą Solisowie mogą wyprodukować rocznie ok. 10 tys. litrów cydru z 20 ton jabłek. Sprzedają go na razie w swoim gospodarstwie, na kiermaszach i imprezach plenerowych.
– Gotowy cydr też tu przechowujemy, ale docelowo na dojrzewalnię chcemy zaadoptować piwnicę sadowniczą po dziadkach. Jest ona w pełni zagłębiona w ziemię z łukowym sklepieniem 7,5 m w szczycie – wyjaśnia pan Tomasz.
Z taką aparaturą Solisowie mogą wyprodukować rocznie ok. 10 tys. litrów cydru z 20 ton jabłek. Sprzedają go na razie w swoim gospodarstwie, na kiermaszach i imprezach plenerowych.
* Artykuł powstał podczas wizyty studyjnej dla dziennikarzy zorganizowanej przez Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi w dniach 21-22 września 2020 r.
Jak na producentów jabłek przystało, państwo Solisowie witają swoich gości cydrem lub calvadosem
Na Listę Produktów Tradycyjnych trafiło już sześć produktów przyrządzanych w gospodarstwie Solisowe Sioło. Są to: powidła śliwkowe, syrop malinowy z Mikołajówki, jabłkówka z Mikołajówki, jabłka kraśnickie, chleb wiejski z otrębami i Cydr Sadownika.
Małgorzata i Tomasz Solisowie znaleźli sposób na biznes na wsi. Z pomocą ARiMR wybudowali cydrownię i gospodarstwo agroturystyczne z wieloma atrakcjami
Tomasz Solis jest wiceprezesem Związku Sadowników RP i prezesem Lubelskiego Stowarzyszenia Miłośników Cydru.
„Cydr Sadownika” z Mikołajówki wytwarzany w wyniku fermentacji soku jabłkowego na szczepach drożdży rdzennych znajdujących się na skórce jabłek został wpisany na listę produktów tradycyjnych w 2018 r.
W cydrowni Solisów stoją trzy tysiąclitrowe zbiorniki akcyzowe.
Pan Tomasz udoskonalił recepturę dziadka na cydr i chętnie dzieli się tym przepisem ze swoimi gośćmi.
Solisowie do produkcji cydru wybierają tylko jabłka ze starych odmian.
Gospodarstwo agroturystyczne „Solisowe Sioło” jako pierwsze pozyskało środki finansowe z LGD Ziemi Kraśnickiej na uruchomienie punktu promocji produktu lokalnego. Na zdjęciu Wioletta Wilkos, prezes Lokalnej Grupy Działania Ziemi Kraśnickiej, prezes Fundacji Winiarnie Zamojskie oraz sekretarz Polskiej Izby Produktu Regionalnego i Lokalnego.