Można nawet powiedzieć, że ta hipoteza już znalazła potwierdzenie. Łatwo się o tym przekonać, analizując ostatnie dwa wiersze tabeli 2. Charakteryzują one tendencje cenowe na rynku jabłek we wrześniu i październiku roku 2020, w stosunku do roku 2019. I oto okazuje się, że poziom cen w (najbardziej reprezentatywnym) hurcie pierwotnym, we wrześniu różni się tylko o 11%, zaś w październiku nie różni się wcale. Jeszcze mniejsze różnice obserwujemy w hurcie wtórnym (rynki hurtowe), zaś bardzo podobne odnoszą się do cen skupu jabłek przemysłowych. Przedmiotowa tabela obejmuje 4 lata, można zatem stwierdzić, że sytuacje takie bardzo rzadko mają miejsce.
Interesująca jest także sytuacja, gdy chodzi o poziom zbiorów jabłek w całej UE w latach 2018–2020. Wieloletnie obserwacje tego wskaźnika pozwalają mi stwierdzić, że mamy tu do czynienia z rodzajem odwrotnej proporcjonalności. Jeśli zbiory jabłek w UE wynoszą 9–11 mln ton, to można się spodziewać przyzwoitych cen jabłek nie tylko w Europie, ale i w Polsce. Wyższe zbiory oznaczają zwykle ekonomiczne kłopoty sadowników. Oczywiście, kłopoty są tym większe im wyższe są zbiory. Dobrym tego przykładem był rok 2018. Zbiory w UE wyniosły wtedy ponad 13,2 mln ton, zaś ceny jabłek w Polsce okazały się na tyle niskie, że z punktu widzenia sadownika, ekonomiczna ocena sezonu 2018/2019 musiała być negatywna.
Charakteryzując i analizując wiele sezonów handlowych udało mi się stwierdzić, że jeżeli zbiorom w UE na poziomie 9–11 mln ton towarzyszą krajowe w wysokości około 3 mln ton, to poziom cen pozwala na pozytywną ocenę sezonu z punktu widzenia sadownika. Tak właśnie było w sezonie 2019/2020 (3,08 mln ton). Jeśli natomiast zbiory w Polsce wynoszą 4 mln ton (2018 r.), a w UE przekraczają 13,2 mln ton, to można oczekiwać bardzo trudnego sezonu.