Jesienią ubiegłego roku podaż jabłek była bardzo wysoka, szczególnie w regionie winnickim, chmielnickim i czerniowieckim. Jabłka sprzedawano hurtem po 0,5 hrywien (0,07 zł), a gospodarze rezygnowali z prac przy zbieraniu jabłek w swoich sadach. Niektórzy w akcie desperacji nawet niszczyli własne uprawy i decydowali się na zmianę kierunku na zboża.
W sezonie 2022 po rosyjskiej inwazji pojawił się dodatkowy problem – brak popytu na jabłko. Dotyczy to zarówno jabłek sortowanych, jak i przemysłowych.
Większość firm hurtowych w dalszym ciągu oferuje do sprzedaży jabłka z poprzedniego sezonu, w tym również te pochodzące z Polski.
Wojna w bardzo wysokim stopniu wpłynęła na rynek sadownictwa w Ukrainie. Niski popyt na ukraińskie jabłko, potężna podaż w skali krajowej, brak rąk do pracy, wysokie ceny na surowce energetyczne i niskie możliwości przerobowe produkcji stawiają ukraińskich sadowników w bardzo trudnej sytuacji. Duża część jabłek znów zostanie na i pod drzewami.
Piotr Sztejer