- Dziś jest ok. -11 stopni Celsjusza. Przy takiej pogodzie handel jest ograniczony. Nie każdy przyjeżdżający wytrzymuje, by stać tyle czasu z towarem na dworze i sprzedawać go – wyjaśnia Anna Kaszewiak, ekspert Rynku Hurtowego w Broniszach.
W owocowej ofercie na placu są w tej chwili jabłka, gruszki oraz orzechy włoskie i laskowe.
Jabłka oferowane są w cenie od 1 zł do 4 zł/kg. Duża rozpiętość cenowa wynika z jakości oferowanych owoców.
- Powoli kończą się jabłka ze zwykłych chłodni, a zaczynają pojawiać się te z komór z kontrolowaną atmosferą – zaznacza Kaszewiak.
Dodaje, że decydującym czynnikiem określającym poziom ceny jest moda na dane odmiany.
- Od kilku sezonów wysoką cenę notuje Szara Reneta. Jest jej mniej, a to typowa odmiana kulinarna. Cena owoców tej odmiany waha się od 3 do 4 zł za kg – wylicza ekspertka.
Tańsze są Jonagold, Jonagored, Szapmion, Gloster czy Rubinstar. To ceny zaczynają się od 1 zł i nie przekraczają 2 zł. Przeciętna cena to 1,66 zł/kg, czyli za skrzynkę 25 zł. Gala, Golden, Alba Ligol mają trochę wyższą cenę - zaczyna się ona od 1,33 zl.kg, a kończy na 2,50 zł/kg.
Dobrze sprzedaje się także Empire. Tu cena dochodzi nawet do 3,75 zł za kg. Wysokie ceny notują też stare odmiany jak. np. Cortland. Tu stawki zaczynają się od 2,60 zł/kg do 4 zł/kg. Natomiast Lobo jest w cenie ok. 3,85zł/kg.
Jeśli zaś chodzi o gruszki, ich ceny są w miarę stabilne: do 4 zł za Konferencję i do 3,50 zł/kg za Lukasówkę.
Zimno i mało kupujących
Sadownicy nie są zadowoleni z obecnego ograniczonego przez mrozy handlu. Ci, z którymi rozmawialiśmy tłumaczyli, że szansę na szybką sprzedaż mają jedynie oferujący Szarą Renetę, Lobo i Cortlanda. Inne odmiany schodzą dużo słabiej, co oczywiście zależy też od jakości sprzedawanego owocu.
- Sprzedających jest 100, kupujących 50. Bywa, że stoimy po kilka godzin i nie ma ani jednej transakcji. W poprzednich latach było dużo lepiej. Mamy nadzieje, że po pandemii ten trend powróci. Mam jabłka w komorze i wiem, że je sprzedam, ale jakie ceny uzyskam? Pewnie bardzo słabe – mówi nam jeden z sadowników z okolic Jasieńca.
Rację przyznaje mu także sadownik z Chynowa.
- Rzeczywiście handel wygląda bardzo słabo. Muszę stać dobę, żeby sprzedać swoje jabłka. A przed pandemią udawało mi się cały towar z samochodu shandlować nawet w cztery godziny! - żali się sadownik.
Więcej dowiesz się z poniższego filmu.