StoryEditor

Testy na koronawirusa. Ministerstwo zdrowia zasłania się producentami owoców, oni dementują

15.05.2020., 11:05h

Rząd wprowadził ułatwienia w przyjeździe pracowników sezonowych do Polski, ale okazuje się, że będzie to bardzo kosztowne dla ich pracodawców, czyli rolników. Zostali oni bowiem zobligowani do pokrycia opłat za wykonanie testów na koronawirusa u każdego pracownika. Ministerstwo zdrowia tłumaczy, że przepisy te przygotowało w porozumieniu z producentami owoców miękkich. Ale plantatorzy dementują tę informację. - Staliśmy się listkiem figowym - mówią.

Główny Inspektorat Sanitarny opublikował wytyczne dla producentów rolnych zatrudniających zagranicznych pracowników sezonowych w gospodarstwie. Największą kontrowersję wzbudził przepis nakładający na rolnika obowiązek opłacenia testów na koronawirusa u zatrudnionych osób. Koszt takiego badania wynosi 534 zł. Łatwo więc policzyć, że przy zatrudnieniu 50,60 a czasem i 100 osób jest to niebagatelna kwota. Krajowa Rada Izb Rolniczych już zaapelowała o zniesienie tego obowiązku. 

- Zaproponowane regulacje uderzą najbardziej w małe gospodarstwa, które zatrudniają pracowników tylko na czas zbiorów i okazjonalnie w miarę potrzeb. Pracownicy sezonowi są zatrudniani na podstawie umowy, płacone są także za nich składki, wobec czego w naszej opinii nie ma żadnego uzasadnienia dla obciążania rolników takimi kosztami - ocenia Wiktor Szmulewicz, prezes KRIR.

Szmulewicz zwraca też uwagę, że osoby przybywające zza granicy do Polski i odbywające podróż służbową nie tylko są zwolnione z obowiązku kwarantanny, ale też nie ciąży na nich obowiązek wykonania takiego testu.

Kolejna sprawa, która budzi niepokój rolników to logistyka związana z wykonaniem testów. Jak udało nam się ustalić, badania miałyby być przeprowadzane w upoważnionej do tego placówce medycznej. Czyli najczęściej kilkadziesiąt kilometrów od gospodarstwa. Jak w takim układzie przewieźć np. 70 osób? Czy ich przemieszczanie się nie stanowi większego ryzyka rozprzestrzeniania się wirusa? I w końcu, czy laboratoria będą w stanie przeprowadzić tak wiele testów. Przecież w niejednej gminie zatrudnionych do prac sezonowych może być nawet kilkanaście tysięcy osób! 

Ministerstwo zdrowia zasłania się plantatorami, plantatorzy dementują 


Wiceminister zdrowia Janusz Cieszyński pytany wczoraj o tę kwestię oświadczył, że wytyczne dotyczące pracowników z zagranicy do prac sezonowych w rolnictwie zostały wypracowane z udziałem przedstawicieli producentów owoców miękkich. Zapytaliśmy ich więc, czy rzeczywiście zgodzili się na to, by rolnicy opłacali testy. Okazuje się, że… nie!

- Wzięliśmy udział w spotkaniu z wiceministrem Januszem Cieszyńskim, by wspólnie opracować te wytyczne. Ale niestety żadna z naszych uwag nie znalazła się w tych przepisach. Nie zgodziliśmy się też na opłaty za przeprowadzenie testów COVID-19. Nikt nam nie przedstawił ostatecznej wersji tych wytycznych. A teraz stanowimy listek figowy dla ministerstwa zdrowia. Dlatego w porozumieniu z innymi stowarzyszeniami plantatorów owoców miękkich wysłaliśmy dziś sprostowanie w tej sprawie do ministra rolnictwa Jana Krzysztofa Ardanowskiego i ministra zdrowia Łukasza Szumowskiego – wyjaśnia nam Ireneusz Komorowski, Prezes Stowarzyszenia Plantatorów Borówki Amerykańskiej.

A czasu na doprecyzowanie przepisów i ustalenie ważnych szczegółów jest coraz mniej. Truskawki już dojrzewają, a plantatorzy nadal nie wiedzą, czy będą musieli wyłożyć grube tysiące na opłacenie testów na koronawirusa. Bo jeśli procedury zostaną utrzymane w mocy, to wielu z nich nie będzie mogło sobie pozwolić na taki wydatek. Nie zapominajmy też, że koszt ściągnięcia do pracy Ukraińców już i tak bardzo wzrósł w tym roku. W górę poszły przede wszystkim stawki dla kierowców, którzy przywożą pracowników. Do tego trzeba było odpowiednio przygotować pomieszczenia pod kątem sanitarnym.

- 300 zł płacę kierowcy za każdą przywiezioną osobę. Jeśli do tego dodamy testy po 534 zł i koszty środków dezynfekcyjnych, to na dzień dobry muszę wyłożyć 1000 zł na pracownika. A co jeśli po wykonaniu testu Ukrainiec zrezygnuje z pracy? Te przepisy są absurdalne - oburza się w rozmowie z nami pan Kazimierz z gminy Czerwińsk nad Wisłą. 

Niestety, przepisy były tworzone na ostatnią chwilę i wiele szczegółów nie zostało ani doprecyzowanych, ani przemyślanych. A skutki odczują jak zwykle rolnicy.

ksz
22. listopad 2024 17:43