„Kwoty proponowane przez przetwórnie nie pokrywają kosztów produkcji, wobec czego zmuszeni jesteśmy rezygnować ze zbioru owoców naszej ciężkiej pracy. Rozpoczyna się walka o godność i o przetrwanie, o teraźniejszość i o przyszłość. Czas powstrzymać niszczenie polskiej wsi. Premier Morawiecki nie odważył się spotkać z nami w Warszawie, nie chciał słyszeć nas w Kraśniku i Sandomierzu, uciekł przed planowaną konferencją w Grójcu, gdzie zorganizowaliśmy spontaniczny protest. Spotkania w Ministerstwie Rolnictwa nie przynoszą zapowiadanych rezultatów, mają jedynie za zadanie przeczekanie sytuacji do momentu po wyborach.
Cena skupu jabłka przemysłowego – 15 groszy za kilogram. Jabłka deserowego na export – 60 groszy. Wchodzimy do popularnego hipermarketu i tu spotyka nas niespodzianka: za kilogram jabłek zapłacimy 5 złoty, zaś na polskiej stacji benzynowej Orlen za jedno (!) jabłko zapłacimy „zaledwie” 1 złoty 20 groszy. Wyzysk, zmagania z klęskami żywiołowymi, walka o pracowników – to już codzienność polskiego sadownika. Trudno się dziwić, że powstrzymanie młodych przed ucieczką do dużych miast zaczyna graniczyć z cudem.
Porażająco niskie ceny za polskie owoce, brak środków na dokonanie zbiorów i zatrudnienie pracowników, a w konsekwencji niszczenie polskich gospodarstw i niechęć młodego pokolenia do ich rozwoju... Czy taka musi być nasza rzeczywistość? Czy takiej przyszłości pragniemy dla młodych sadowników? Czy naprawdę gotowi jesteśmy oddać jedną z ostatnich, prawdziwie polskich gałęzi gospodarki w ręce zagranicznego kapitału?
Nie poddamy się bez walki, nie pozwolimy, by ciężka praca wielu pokoleń została zmarnowana! Udowodnijmy, że nasza praca zasłużyła na godziwą zapłatę!
Apelujemy o nieoddawanie do punktów skupu jabłka przemysłowego przez okres minimum 10 dni!”