Przygoda z sadownictwem na terenie tego gospodarstwa zaczęła się od dziadka Rafała, potem pałeczkę przejął ojciec, a od 11 lat zajmuje się sadem właśnie Rafał.
Na terenie na ten moment znajduje się około 5 ha czereśni oraz 7 ha jabłek.
Czereśnie, jakie możemy tu znaleźć to odmiany takie jak:
- Kordia;
- Regina;
- Sylvia;
- Summit;
- Irena.
Początek problemów...
Problemy zaczęły się od braku rąk do pracy, wbrew pozorom nie jest to problem, tylko tego sezonu, tylko tendencja utrzymująca się już od kilku lat.
- Kiedyś chętnych do pracy było tyle osób, że musieliśmy prosić o przyjście w inny dzień, bo po prostu było już ich za dużo – mówi Rafał.
Czy czereśnie zostaną i czy da się na nich zarobić?
- Mam jednego odbiorcę, który bierze ode mnie wszystko, ale cena jest mocno zbita.. – komentuje Rafał. -Pogoda też nie pomaga i szpaki robią swoje.
- Susza jest, chociaż ostatnio spadł deszcz taki na około 27 litrów, pomógł oczywiście przed zbiorem, ale w przypadku niektórych odmian nic to nie dało. Owoce są tak drobne, że przypominają wiśnie. Nikt dzisiaj nie kupi takiego towaru – dodaje sadownik. Na terenie sadu są zamontowane zarówno armatki hukowe, latawce oraz siatka przeciwko szpakom.
- Pierwszy sezon z siatką super. Szpaki nie wiedziały co się dzieje, ale są to niezwykle inteligentne ptaki i po czasie znajdowały sposób, aby się przedostać do owoców.
fot. armatki hukowe.
fot. latawce odstraszające ptaki.
Jak walczono z kosztami?
- Nawożenie było zupełnie podstawowe. Saletrzak i NPK, ale z racji wysokich cen nawóz podawany był z ręki – mówi sadownik.
Jeżeli chodzi o zabiegi to oczywiście wykonano odpowiednią ochronę na nasionnice trześniówkę, mszycę i obserwowanie czy w tym sezonie pojawi się muszka suzuki. Na start preparaty miedziowe i na bazie kaptanu.
Na terenie sadu znajdują się również ule, które wspomagają zapylanie drzew owocowych.
Co z jabłoniami? Tylko na spady
- Jabłka są w pełni przeznaczone na spady. Nie było nawożone, pryskane jedynie na parcha. Widać objawy zarówno mączniaka, jak i obecność mszyc. W tym roku planuje wykarczować jeszcze około 3 ha, za rok kolejne 2,5 ha może 3, żeby pozbyć się tego jak najszybciej. Nie jest to jednak takie prosto, bo to wszystko zabiera dużo czasu i pieniędzy.
fot. objawy żerowania mszycy
Fot. Na miejscu dawnego sadu jabłoniowego posiane jest teraz zboże.
Fot. sad bez zabiegów herbicydowych.
Bernat Patrycja