Walczymy o polskie sady!
Protest sadowników wynika z tego, że ich sytuacja jest bardzo trudna. Wiadomo jest, że od jakiegoś czasu koszty produkcji w całym rolnictwie rosną lawinowo. Dotyczy to, również sadów. Odwrotna sytuacja jest z ceną owoców, ta albo stoi w miejscu albo spada. Punktem zwrotnym było ogłoszenie przez Doehlera cen minimalnych skupu jabłek przemysłowych. Ze względu na to że jest to prawie monopolista, można się domyślić, że ostatecznie cena minimalna będzie ceną skupu. Co za tym idzie spadną również ceny jabłek deserowych.
Maliszewski: cena jabłka przemysłowego wynika z nieuczciwej przewagi kontraktowej
Nie ma żadnej przesłanki na rynkach międzynarodowych, która powodowała by spadek cen. Cena koncentratu nie spada, produkcja jabłek jest na poziomie nie mogącym wywołać spadku cen.
- Zapowiedzi obniżenia cen są skandaliczne. Dwa największe zakłady przetwórcze, będące prawie monopolistami wymuszają ją na pośrednikach i sadownikach. Zakład określił minimalną cenę, która ma być docelową ceną skupu, to wszyscy inni z łańcucha dostaw muszą się dopasować. To jest ewidentne wykorzystanie przewagi kontraktowej na rynku, nieuczciwe, celem osiągnięcia nadmiernego niczym nie uzasadnionego zysku. Na to są paragrafy w polskim prawie. I domagamy się żeby to prawo było respektowane –mówi Mirosław Maliszewski, prezes Związku Sadowników RP.
- Kiedyś w takich sytuacjach UOKIK reagował, kontrolował zakłady. Wtedy czuli jakąś presje. Dziś są wydają się być bezkarni. W tym miejscu państwo zawiodło, powinno egzekwować przepisy, które są na dzień dzisiejszy. Jeśli są nie wystarczające, chętnie pomożemy w przygotowaniu skutecznych przepisów – dodaje prezes związku.
Jaka powinna być cena jabłka według sadowników?
- Bardzo trudno jest określić cenę jabłek precyzyjnie. Zaproponowaliśmy cenę minimalną i omówiliśmy tą możliwość z Komisją Europejską. Wnosiła ona pewne zastrzeżenia, ale nie powiedziała, że jest to niemożliwe. Ustalenie ceny minimalnej spowodowałoby, że zakłady nie mogłyby skupować poniżej jej, ale też sadownicy nie mogli by sprzedawać taniej. Pamiętajmy, że „łamistrajków” w środowisku nie brakuje. Taka sytuacja uregulowałaby rynek – mówi prezes Związku Sadowników RP.
- Jeśli chodzi o cenę, to 2 lata temu mogliśmy mówić o 30 gr. Lecz w ciągu ostatnich lat wzrosły koszty paliwa, energii elektrycznej, pracy, nawozów. Czasami nawet dwukrotnie. Dlatego na tą chwilę 50 gr może być już za mało. Spirala kosztów rośnie, a ceny stoją albo spadają – dodaje Maliszewski.
Maliszewski apeluje do sadowników o solidarność i powstrzymanie się od sprzedaży jabłek po zbyt niskich cenach
Przypomnijmy, że 25 sierpnia 2021 r. sadownicy protestowali w Kozietułach i Czaplinku.
- Jeżeli ceny będą nadal spadać, to po raz kolejny zwrócimy się do sadowników. I będziemy prosić o solidarność, zrozumienie i nie zasłanianie się tym, że nie ma za co żyć i musi sprzedać za kilkanaście groszy, albo tym, że mnie nie interesuje cena jabłka przemysłowego, bo produkuje tylko deserowe. Jeżeli chcemy coś, jako środowisko, osiągnąć, to musimy być solidarni. Jeżeli pojawi się taki apel, prosimy żeby wszyscy sadownicy się dostosowali. Nie uratuje ich sprzedaż po cichu za stodołą, po kilka groszy za kilogram – apeluje Mirosław Maliszewski.
Z prezesem Związku Sadowników RP rozmawiała Kamila Szałaj.
Fot. Kamila Szałaj
Autor Joanna Białek