StoryEditor

Protest sadowników

Sadownicy mają nadzieję, że 13 w piątek przestanie być feralny. Setki ich wzięło udział w proteście, podczas którego wyartykułowano postulaty branży.

Czy w gospodarce rynkowej można czegoś wymagać od rządu? – zapytałam Mirosława Maliszewskiego, prezesa Związku Sadowników RP.

– W gospodarce rynkowej rynek powinien być wolny. Naszym zdaniem jest zachwiany przez to, co robią zakłady przetwórcze, bo absolutnie nie wierzymy w to, że nie ma zmowy cenowej między nimi. UOKiK na dotychczasowe interwencje ministrów się tą sprawą nie zajął, tylko wciąż umarza postępowania albo zwraca się do nas, żebyśmy dostarczyli dowody. Czekamy na to, żeby kiedyś zapadł wyrok, który jest dla nas korzystny. To jest główny postulat.

– Mamy szereg pytań do rządu, np. dlaczego tak utrudniono przepisy dotyczące zatrudniania cudzoziemców, przez co koszty zbioru wzrosły o ponad 50%. Oczekujemy, że rząd wystąpi do UE, jak w poprzednich latach, by uruchomić procedurę wycofywania owoców z rynku z tytułu rosyjskiego embarga, bo spodziewamy się dobrych zbiorów. Uważamy, że rząd powinien działać w sprawie przywrócenia handlu z Rosją. Mówią o tym Niemcy i Włosi, a Polska w tej tak istotnej sprawie milczy.

– Postulujemy też wprowadzenie systemu karczowania starych sadów, które dzisiaj produkują niestety owoce złej jakości, a ceny przez to też spadają. Rząd powinien też przyjrzeć się importowi nie tylko z Ukrainy, ale też z Serbii czy innych krajów. Niech odpowiednie instytucje państwowe zbadają, czy te owoce są odpowiedniej jakości. Wiemy jakimi preparatami chroni się sady na Ukrainie czy w innych krajach. Nie oczekujemy barier celnych, bo tego nie można, ale rzetelnego badania tego, co do nas wjeżdża i zabiera nam miejsce.

Ewa Rogulska z woj. lubelskiego mówi wprost, że sytuacja jest tragiczna: – Dopóki był handel z Rosją można było wyżyć. Teraz za jabłko przemysłowe dostajemy 13 gr/kg. Za jabłko deserowe czasem tylko 45 gr, a później w markecie kosztuje ono 5 zł. Mam siedmiohektarowy sad jabłoniowy i troszeczkę maliny. Z nią w tym roku też jest tragedia. Płakać się chce.

– Chodzi nam nie tylko o bieżącą sytuację tylko o to, żeby na polskiej wsi zdarzyło się lepiej – podkreśla Waldemar Żółcik, prezes Unii Owocowej. – Żeby można było normalnie, długofalowo planować sobie produkcję, strategię dla gospodarstwa, żebyśmy mogli godnie żyć. To interes grup, wszystkich sadowników i wszystkich gospodarstw.

Jolanta Szaciłło

16. kwiecień 2024 08:08